różne oblicza akademickiej sztuki jeźdźieckiej
parę słów wprowadzenia
Jednym z podstawowych celów w ramach mojego projektu HIPODROM & PALESTRA jest dokładne wyjaśnienie zagadnień z zakresu biomechaniki ruchu koni, przy uwzględnieniu kwestii najważniejszych dla ich dobrostanu.
Przy rehabilitacji koni w ramach terapii ruchem stosuję Academic Art of Riding. Chcę jak najdokładniej przybliżyć czytelnikom na czym polega kinezyterapia przy użyciu tej metody i wyjaśnić skąd jej skuteczność. Opisując czym jest akademicka sztuka jeździecka zdecydowałam się na dłuższy wpis oraz na wprowadzenie w terminologię związaną z konkretnymi ćwiczeniami, która pomoże w poruszaniu się po tematyce jazdy akademickiej czy to w przypadku jej nauki czy lektury kolejnych artykułów na blogu. Zagłębiam się po krótce w istotne detale, które ukazują czym wyróżniają się historyczne sposoby szkolenia koni na tle współczesnych stylów jeździeckich.
Kiedy zaczynałam pisać ten artykuł nasunęła mi się myśl, że w Internecie ciężko znaleźć spójny syntetyczny tekst ujmujący zebrane w jednym miejscu unikatowe wątki i odcienie dotyczące AAoR i tłumaczący czym jest. Ja takiego nie spotkałam, prawdopodobnie dlatego, że treści o mniejszej objętości są łatwiejsze do przyswojenia i wymagają dużo mniej pracy, niż bardziej złożone opracowania. Podejrzewam również, że niektóre informacje mogły po prostu uciec nawet osobom, które już dłuższy czas zajmują się tym rytem szkoleniowym, a mam tu na myśli przede wszystkim etymologię systemu opracowanego przez Benta Branderupa (np. nie każdy ma czas i możliwości np. na badania historyczne, czy komparatystyczne).
Warto taki szerszy kontekst nakreślić, ponieważ założenia konkretnej dyscypliny grają kluczową rolę przy osiąganiu końcowych rezultatów. Na zdrowie wierzchowców wielki wpływ ma to, w jaki sposób są one użytkowane. Istotne jest wykonywanie danych ćwiczeń z konkretną predestynacją ukierunkowaną na prawidłowy wzorzec ruchowy.
Szczególnie poprzez prześledzenie przeobrażeń w formacjach kawaleryjskich oraz przyjrzenie się genezie i historii rozgałęziających się odnóg jeździectwa można lepiej zrozumieć oraz uświadomić sobie czym charakteryzują się wyjątkowe sposoby pracy dawnych mistrzów jeździeckich oraz czym różnią się one od stosowanych obecnie powszechnych metod treningowych.
terminologia
Wiele osób „jeździectwem klasycznym” nazywa sposób pracy inspirowany traktatami dawnych mistrzów jeździeckich. Mówi się tak również na określenie metod wyrosłych z wiedeńskiej szkoły jazdy. Określenie „klasyczne jeździectwo/metody pracy” pada często po prostu w odniesieniu do współczesnego ujeżdżenia – tu w znaczeniu jako znane, czy powszechne/usystematyzowane zasadami współzawodnictwa sportowego. Tymczasem – o czym w dalszej części tekstu – jeśli nazwiemy „jeździectwem klasycznym” metody Pluvinela, Guérinièra, czy nawet Steinbrechta to nie powinniśmy tym samym mianem określać współczesnego ujeżdżenia mającego korzenie w dużo późniejszych tradycjach – przede wszystkim angielskich. Choć tradycje hippiczne całego świata z jednej strony zawsze mają jakieś wspólne mianowniki, a z drugiej każdy trener ma własne środki docierania do celu, to każde działanie przynosi charakterystyczne dla niego owoce. Bowiem efekty treningowe w Academic Art of Riding oraz w Modern Dressage obejmują zupełnie inne rezultaty w działaniu i ukształtowaniu końskiego organizmu na płaszczyźnie anatomii, biomechaniki ruchu, zdrowia, czy w pewnych aspektach nawet psychiki.
– akademickie szkolenie koni
– (A)akademicka (S)szkoła (J)jazdy
a samego słowa „akademicki”, ewentualnie „szkolny” – pozostając w zgodzie z przekładem z innych języków – używam na odkreślenie elementów Academic Art of Riding takich jak nazwy niektórych ćwiczeń, czy dedykowanego im sprzętu jeździeckiego o określonej funkcjonalności.
Słowo „academic” tj. akademicki nie pochodzi jak mogłoby się wydawać (nie bezpodstawnie) od naukowego (uczelnianego) badania źródeł, ale od historycznych akademii jeździeckich. Słowo „szkolny” poprzez własną semantykę jest określeniem zarówno na technikalia nauczane w tych szkołach, czy od nich się w linii prostej wywodzące, jak i na konkretny program, który ma na celu stworzenie z człowieka jeźdźca, a z konia wierzchowca.
Na koniu można jeździć lub tylko się na nim transportować.
– Bent Branderup
JEŚLI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ CZYM WEDŁUG TEGO WELKIEGO MISTRZA RÓŻNI SIĘ TRANSPORTOWANIE SIĘ NA KONIU OD JAZDY W HARMOII ZAPOZNAJ SIĘ Z GENEZĄ STYLÓW JEŹDŹIECKICH I KWESTIAMI KOMPARATYSTYKI, KTÓRE OPISUJĘ W DALSZYCH CZĘŚCIACH TEKSTU
Tutaj ang. „school” będzie odnosić się do stopnia wyszkolenia, czy wyedukowania konia, czyli do zdolności wykonywania bardziej zaawansowanych elementów lub procesu dochodzenia do tego punktu.
Akademicka sztuka jeździecka to zarówno określenie na historyczne metody szkolenia koni podle traktatów dawnych mistrzów jeździeckich – w języku angielskim określane np. „historical art of riding” albo „art of classical horsemanship” ewentualnie „equestrian art” – jak i nazwa szkoły Benta Branderupa „Academic Art of Riding” kultywująca, odtwarzająca i rozwijająca ten dorobek. Kiedy mówimy o AAoR zazwyczaj mamy na myśli właśnie najbardziej popularny program treningowy popularyzowany przede wszystkim przez Koło Rycerskie Akademickiej Sztuki Jeździeckiej (ang. The Knighthood of Academic Art of Riding).
MAJSKUŁA
minuskuła
W języku polskim ciekawa jest kwestia semantycznego rozumienia oraz zapisu literowego określeń (A)akademicka (S)sztuka (J)jeździecka czy (A)akademicka (S)sztuka (J)jazdy.
Jako nazwa własna „szkoły” Benta Branderupa według zasad językoznawczych powinien obowiązywać zapis „Akademicka Sztuka Jazdy/Jeździecka”. Jednak istnieje okoliczność, kiedy możemy użyć małych liter. Zapisu „akademicka sztuka jeździecka/jazdy” możemy użyć na określenie wybranych sposobów pracy z dawnych epok, odtwarzanych w treningu koni współcześnie, takich, które obejmują konkretne założenia w dziedzinie biomechaniki ruchu koni i rezultaty dla sprawności i zdrowia wierzchowców. Możemy zatem zastosować wyłącznie minuskułę, jeśli np. chcemy odnieść się do technik przygotowujących motorycznie ciało konia do łatwego powodowania nim w trakcie konnej walki na broń białą, czy tych kultywowanych w historycznych akademiach jeździeckich, które kiedyś używano dla utrzymania pogłowia pod wierzch w sprawności, a które dziś używamy w ramach AAoR jako te zgodne z anatomia i fizjologią współcześnie żyjących zwierząt. W ten sposób zaznaczamy i rysujemy pomost pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.
Właściwie przy takim spojrzeniu możemy obu zapisów używać wymiennie. O tym co rozumiemy przez jazdę akademicką więcej w dalszych akapitach tekstu, a teraz wróćmy do kwestii glottologicznych.
przekład z różnych języków na język polski
Co warto zaznaczyć, to to, że w zakresie terminologii jeździeckiej – w wypadku większości słownictwa związanego z tym właśnie szkoleniem hippicznym sprzed wielu stuleci – mamy do czynienia z zupełnie nowymi w języku polskim wyrażeniami, które jeszcze nie osadziły się w powszechnym rozumieniu.
Choć oczywiście doskonały jeździec haute école Zdzisław Baranowski w opracowanym przez siebie polsko-angielsko-francusko-niemieckim słowniku hipologicznym (wyd. Pitman Publishing Limited, London, 1955) proponuje tłumaczenia niektórych terminów (pewna ich część dotycząca klasycznego jeździectwa funkcjonowała przecież na Świecie w związku z pokazami wyższej szkoły jazdy).
I tak przedstawiają się propozycje tego słownika w różnych językach w odniesieniu do Academic Art of Ridng:
ang. the art riding, academic riding, school-riding;
niem. akademische Reitkunst, Schulreiterei;
fr. equitation académique (savante/artistique);
pol. jazda szkoleniowa, szkolenie jeździeckie.
Oczywiście „jazda szkoleniowa” czy „szkolenie jeździeckie” obejmują tak rozległe znaczenie w polskiej terminologii jeździeckiej związanej z rozpowszechnionymi metodami pracy z końmi w Polsce, że taki przekład nie oddaje specyfiki szkolenia akademickiego.
Zdzisław Baranowski – urodzony w 1898 roku autor słownika hipologicznego „Koń i Jeździectwo”. Działacz konspiracyjny w Towarzystwie im. Tomasza Zana, które poprzez tajne nauczanie języka polskiego i upowszechnianie narodowych tradycji i ideałów zwalczało skutki germanizacyjnej działalności szkół niemieckich wśród polskiej młodzieży. Kawalerzysta pułku Ułanów Gnieźnieńskich, potem 17. pułku Ułanów Wielkopolskich z siedzibą w Lesznie. W 1923 r. przeniesiony do Dowództwa VII Korpusu w Poznaniu, gdzie pełnił obowiązki adiutanta gen. Sosnkowskiego. Jako rotmistrz, dowodząc 4 szwadronem 7 pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich walczył w kampanii wrześniowej w 1939 r. Ranny w bitwie pod Kockiem, dostał się do niewoli. Pobyt w niemieckich oflagach wykorzystał dla zdobywania wiedzy hipologicznej oraz nauki języków obcych.
Po kapitulacji hitlerowskich Niemiec w Schönbecken zajmował się doprowadzeniem do należytej kondycji i odesłaniem do Polski zrabowanych przez hitlerowców koni ze stadnin z Racotu i Białej Podlaskiej. Po wojnie osiadł w Szwajcarki gdzie powołano go jako instruktora znanej szkoły Manége de Genève. Jego pokazy wyższej szkoły jazdy gromadziły liczną publiczność. W tym właśnie okresie powstał wydany w Anglii „The International Horseman’s Dictionary”.
Okładka polskiego wydania z 1989 międzynarodowego słownika hipologicznego,
oprac. przez Z. Baranowskiego.
Słownik pierwszy raz został wydany w Londynie w 1955 roku.
Obejmował cztery języki:
– polski
– angielski
– francuski
– angielski
[Na okładce polska olimpijka (Moskwa 1980 – drużynowo 4 miejsce w jeździectwie)
Wanda Siniarska-Czaplicka Wąsowska w Sopocie na koniu Damazy. ]
Kilka moich ulubionych książek w towarzystwie strony tytułowej mojego egzemplarza KONIA I JEŹDŹIECTWA (wyd. z 1989 r.) z życzeniami spełnienia największych marzeń – złożonymi przez „amazonkę z okładki”.
Przekład nie zawsze jest w stanie oddać konkretne zjawisko.
Trudno np. przetłumaczyć niemieckie „swung”. W języku angielskim lub polskim nie ma określenia oddającego znaczenie tego słowa, zawierającego ich w sobie więcej, bo m.in.: rytm, tempo, wzorzec ruchowy, przepuszczalność i inne. Niektóre nazwy nie miały w przeszłości czy nie mają po prostu swojego angielskiego lub polskiego odpowiednika.
Bez wątpienia dobrze byłoby przywracać terminom ich pierwotne i właściwe znaczenie. Zatem albo należy zwracać uwagę jak powinno się je rozumieć, albo korzystać z nazewnictwa używanego w ramach AAoR określającego funkcjonalność, czyli prawidłowe wykonanie i cel danego ćwiczenia. To ostatnie rozwiązanie sprzyja chyba największej przejrzystości i może zapobiegać potencjalnym pomyłkom.
słowniczek
Poniżej proponowane przeze mnie tłumaczenia z moim mini-komentarzem – tj. wprowadzający selektywny słowniczek z j. angielskiego na j. polski:
- academic trot – szkolny/akademicki kłus (w prawdziwym prawidłowym zaawansowanym zebraniu rozwija się w prawidłowy piaff, trzeba pamiętać, że poruszanie się w każdym chodzie w ramach AAoR uwzględnia prawidłowy dla fizjologii i biomechaniki konia wzorzec ruchowy, a każdy z terminów tak naprawdę to osobne zagadnienie warte wyjaśnienia)
- academic seat – dosiad akademicki/szkolny (podstawowa pomoc uwalniająca poszczególne partie mięśniowe końskiego grzbietu w ruchu, gdzie jeździec czuje poprzez dosiad ciało konia, a koń z lekkością odpowiada na niewidoczne gołym okiem sygnały jeźdźca)
- physical seat – dosiad podążający/ dosiad fizyczny
- static seat – dosiad statyczny/ dosiad równoważny
- feeling seat – dosiad czuciowy
- academic hand – szkolna/wyedukowana/akademicka ręka (dodatkowa pomoc, m.in. wspieracie w korekcji konia w zgięciu, przede wszystkim pełni dużą rolę przy edukacji stellning and bending, umiejętność operowania w jednej dłoni czterema pojedynczymi wodzami – np. dwoma parami wodzy kawecanowych i dwoma bosalowych)
- groundwork – praca akademicka z ziemi na kawecanie przygotowująca dobrze w podstawach treningowych (w pozycji chodzenia tyłem – człowiek dzięki temu widzi w całości jak porusza się koń i jest w stanie wspierać go swoim jeżykiem ciała oraz psychicznie ze względu bliską strefę, której koń nie czyta sygnałów bata jak odesłanie, a wyłącznie jako wskazówkę do ułożenia ciała)
- handwork – praca w ręku z ziemi (kawecan/wędzidło, na jednej lub dwóch wodzach)
- longework – praca na lonży i kawecanie z ziemi obejmująca również takie ćwiczenia na kole jak np.: łopatka do wewnątrz, trawers, zebranie, wstęp do nauki pracy na długich wodzach i.t.p.
- school walk – szkolny/akademicki stęp
- school canter – szkolny galop
- academic whip – narzędzie będące przedłużeniem naszej ręki i służące lepszej komunikacji z koniem poprzez język naszego ciała, może to być specjalna witka z gałęzi drzew, których gałęzie są proste, np. brzozowe, pigwowe czy z młodych jabłoni, witka jest nacechowana symboliczne w rycerstwie akademickim (co – podobnie jak i argumenty dotyczące jej rzekomej wyższości nad batami ze sztucznych materiałów – jest ciekawym ideowym oraz praktycznym tematem do rozprawki w odrębnym wpisie), ale tak na prawdę taką samą funkcjonalność mają niektóre typy batów do pracy z ziemi łączące w sumie takie cechy jak: nie nadmierna giętkość (aby precyzyjnie wskazywać i nie walczyć z opadająca końcówką), wąska średnica, lekkość, długość ok. 120 cm (długość bata, którego w danej chwili używamy zależy od stref z których chcemy pracować, wielkości konia i etapu jego wyedukowania), podobnie jak w języku stada wskazanie na punkt w ciele konia jest sposobem komunikacji z nim, tak tutaj bat/witka wskazują na dane miejsce prosząc o odpowiedź taką jak poprzez lekkie pomoce jeździeckie z siodła
- academic leg – szkolna/akademicka łydka (sygnały obejmujące kilka różnych funkcji – można to przetłumaczyć i porównać do łydki wewnętrznej, zewnętrznej, aktywizującej, przesuwającej i.t.p. choć sygnały są delikatniejsze, wpisane nierozerwalnie w specyfikę akademickiego dosiadu, i używane dopiero na koniu, który precyzyjnie te sygnały już rozumie i jest w stanie odpowiedzieć)
- KNIGHTHOOD OF ACADEMIC ART OF RIDING – rycerstwo akademickie/ Koło Rycerskie Akademickiej Sztuki Jeździeckiej (o nim w odrębnym rozdziale)
- pilar work – praca między filarami (z powodzeniem zastępuje ją bezpieczniejsza – praca w ręku)
- long rein – praca na długich wodzach
- halt i school – halt – szkolne zatrzymanie /szkolna parada; school-halt to charakterystyczne ćwiczenie, które rozwija elastyczność tylnych nóg i uczy konia przenoszenia ciężaru na tył dla odciążenia przodu – wykonuje się je z uwzględnieniem stellning and bending oraz edukacji prawidłowej aktywizacji końskiego układu mięśniowo-powięziowego
- schooled-gate – m.in. określenie ram, w których koń porusza się wg. prawideł jazdy akademickiej w prawidłowej fizjologicznie dla siebie postawie, wyedukowany do utrzymywania tej postawy świadomie, schooled-gated horse oznacza konia wyedukowanego w ramach AAoR
- stellning and bending – wciąż zastanawiam się nad dobrym tłumaczeniem – można by zastosować wyrażenie „pozycja [żuchwy]” przy stellning, ale już przy drugim członie – sam morfem „bend” oddaje wiele aspektów zjawiska. Możliwy przekład to wygięcie, łuk, czy kolana. [Może zatem odnosić się i do wygięcia kręgosłupa i do elastyczności stawów tylnych nóg. Na razie zostawiam temat przekładu a zamiast tego oferuję częściowe wyjaśnienie zjawiska. Jest to termin określający konia, którego kręgosłup jest prawidłowo ustawiony od głowy po ogon na kole lub przygotowany do ruchu na prawo lub na lewo. Jednocześnie żuchwa i czaszka znajdują się w odpowiednim ułożeniu, dając pomiędzy skrzydłami atlasu i ganaszami miejsce dla przepływu powietrza i dla swobodnego ułożenia tkanek pozbawionych narzuconych kontrakcji tj. w prawidłowym ciągu fizjologicznym. W trakcie ruchu po kole koń będący w prawidłowym dla jego biomechaniki wygięciu jest w stanie uwolnić przód, szczególnie przednią łopatkę, co daje miejsce dla tylnej wewnętrznej nogi i dla rotacji klatki piersiowej, by później znaleźć równowagę pod jeźdźcem przenosząc ciężar na tył (przygotowaniem do tego jest m.in. ćwiczenie łopatka do wewnątrz i takie też daje efekty, koń na kole w ramach stellning and bending idzie leciutką łopatką), jednocześnie oznacza to, że koń który rozwinął w sobie zdolność do najlepszego wykonania stellning and bending jest wyedukowany w reakcji na kawecan z ziemi również na język ciała jeźdźca, z siodła na dosiad i odpowiada na delikatne sygnały będąc w stanie w płynny, elastyczny i przepuszczalny, lekki sposób w rozluźnieniu poruszać całym kręgosłupem zarządzając własnym balansem. W tym właśnie sensie koń w stellning and bending jest w stanie przepuszczalnie przenieść równowagę przy aktywacji całego ciała na tył przy zgięciu stawów tylnych nóg, co możemy poczuć pod ręką przy pracy z ziemi w ramach przebalnsowań w stój, czy półparad akademickich lub dosiadem w trakcie ćwiczeń wspierających balans z siodła.]
Szczególnie trzy ostatnie terminy zasługują na dokładne zobrazowanie i wytłumaczenie, bo tak naprawdę samo przetłumaczenie, czy krótki komentarz nie przekazuje sensu czy funkcjonalności. Jest to materiał na osobny artykuł, a najlepiej na wykład z materiałem filmowym, lekcję lub kilka. Tak na prawdę dotyczy to właściwie każdego z powyższych elementów, wymagających edukacji w ramach metody. Nie wymieniłam też wszystkich terminów, ale informacji i tak jest dosyć przytłaczająca ilość w tym tekście.
Historyczne znaczenie szkolenia bojowego koni
historia i geneza metody(AAoR)
oraz kwestia interpretacji materiałów źródłowych
korzenie i znaczenie menzury w walce konnej
Jazda akademicka choć rozwijana później w szkołach maneżowych wywodzi się z pól bitewnych, z czasów kiedy m. in. to jak sprawny i wyszkolony był koń decydowało o skuteczności w walce oraz o życiu konnego wojownika.
sprawny dzianet - edukacja biomechaniczna
Istotne było, aby koń miał na tyle dobrze rozwinięte ciało, aby mógł przyjąć prawidłową postawę pod paladynem w zbroi, niosąc ciężar drugiej istoty i oporządzenia bez szkody dla swojego kośćca. Życie kawalerzysty zależało od sprawności i niezawodności dosiadanego przezeń zwierzęcia, który powinien umieć aktywować mięśnie brzucha, zadu, czy grzbietu powierzchowne i głębokie oraz rozłożyć równowagę równomiernie na wszystkie cztery nogi będąc w ciągłej gotowości do ruchu oraz do znoszenia obciążeń deseleracyjnych – czyli impetu wchodzącego w ciało, np. przy zwalnianiu chodu lub perfekcyjnym zatrzymaniu w konkretnym miejscu. Zrównoważenie pod siodłem powinien umieć znaleźć dzięki umiejętności przenoszenia bez trudu ciężaru na zad, mając rozwiniętą giętkość kończyn dolnych, szczególnie tylnych. Wiele bitewnych figur i sytuacji na polu bitwy wymagało tej elastyczności zadnich nóg. Np. terra a terra pozwalała na dynamiczne zwarcie, lewada była wyjściem do ataku na piechura, zwroty pozwalały na szybkie uderzenie lub przegrupowanie. To tylko część przykładów. Motorycznie dobrze przygotowane ciało konia do noszenia człowieka – szczególnie opancerzonego – było wytrzymałe i mniej skłonne do kontuzji.
Uzyskanie powyższych rezultatów odbywało się poprzez długoletnią edukację konia z ziemi i z siodła, która dbała o równomierny rozwój mięśniowy, poruszanie się konia w równowadze oraz w prawidłowym stelling and bending. Użycie kawecanu w tym typie szkolenia było nieodzowne z uwagi na to, że wodza lub inka usytuowana na nosie działa na czaszkę, natomiast w okolicach żuchwy wpięta w wędzidło lub kółko bosalowe na żuchwę.
koń jako wierzchowiec w harmonii z jeźdźcem
a jako środek transportu
- czyli o "historycznym"i "klasycznym" szkoleniu koni w świetle przeobrażeń w formacjach kawaleryjskich
Dysponujemy obszernym bogactwem źródeł historycznych. Pierwsze traktaty o koniu, dotyczące kwestii prawidłowego dosiadu, behawioru, treningu bojowego i edukacji konia są wyjątkowo wczesne. Napisano o koniu sporo, natomiast jeśli chcielibyśmy wymienić tylko te traktaty, które możemy zakwalifikować do dawnej jazdy historycznej lub zwanej czasem klasyczną – na kanwie której powstało academic art of riding – to możemy wymienić około pięćdziesięciu pełnowartościowych traktatów między rokiem 1250 a 1896. Choć nie wypiszę wszystkich to kilka wymienię dla przykładu: Giordano Ruffo, König Duarte, Leone Alberti, Frederico Grisone, Thomas Blundeviile, C. und F. Fiaschi, Antoine de Pluvinel, W. Cavendish Duke of Newcastle, Baron von Eisenberg, François Robichon de La Guérinière, A. G. d’Andrade, Gustav Steinbrecht. Ale już w dziele Ksenofonta z V/IV w. p.n.e. znajdujemy elementy i wytyczne użyteczne dzisiaj w jeździectwie akademickim.
Akademicki sposób pracy oraz ewoluująca i jeszcze ciągle żywa – użytkowa wiedza dawnych mistrzów jeździeckich ze wspomnianych dzieł to domena wieków wcześniejszych – kiedy kawalerzyści między sobą krzyżowali ostrza, natomiast często wrzucany do „klasycznego” worka Fillis i jego Principles Of Dressage And Equitation, czy jazda angielska to pokłosie przeobrażeń dwóch ostatnich stuleci.
Bowiem wraz ze zmianą taktyki wojennej i popularnością amunicji konie w armiach służą już przede wszystkim do transportu. Powoli potrzeba edukowania koni do tak precyzyjnego ustawiania się jak potrzebne jest w boju kawalerzyście posługującym się bronią białą zanikała, a zamiast tego pojawiła się duża ilość żołnierzy posługujących się bronią palną. Konie zaczęły służyć w głównej mierze do szybkiego przerzutu wojska.
[Trochę inaczej wyglądały przeobrażenia na zachodzie Europy, a inaczej w Rzeczypospolitej Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego – i jedne i drugie zmiany miały wpływ na to jak szkolono konie na danym terenie. Na potrzeby tego tekstu skupiam się na europejskiej tradycji średniowiecznej oraz rozwoju metod na zachodzie Europy. Chociaż w Rzeczypospolitej ten trening również był zaadoptowany w ramach jednego z trzech filarów szkolenia koni husarskich.
Jednak to jest zbyt obszerny kolejny wątek na który nie ma tu miejsca, przez co skupimy się na ogólnych tradycjach, z których wyewoluowała jazda akademicka.]
W nowożytności tradycje bojowego szkolenia koni pielęgnowały koła oficerskie złożone z najlepszych kawalkatorów, a jak już wspomniałam w armii na polu bitewnym odchodzono powoli od szkolenia pozwalającego na precyzyjne starcie na broń białą w menzurze kawaleryjskiej. Ten rodzaj szkolenia przeszedł do tradycji jazdy maneżowej. W XIX i XX wieku jesteśmy świadkami kolejnych zmian w kawalerii. Już w ogóle nie ma takich potrzeb jak w wiekach miecza i szabli, ale są inne. W epoce broni palnej konieczne było opracowanie metody, która pozwalała by w dużo krótszym czasie nauczyć żołnierza utrzymania się po prostu na koniu przy szybkim przemieszczaniu się, czy w trakcie ewentualnej szarży. Jednocześnie powstała potrzeba skłonienia konia niewyedukowanego do ruchu w przód i posłuszeństwa pod człowiekiem, który nie był wykwalifikowanym jeźdźcem. Z tego okresu tak naprawdę pochodzą tradycje współczesnego ujeżdżenia. Kiedy w 1896 roku powracają igrzyska Olimpijskie, ukazuje się ostatni wielki traktat nawiązujący do tego co nazwalibyśmy pryncypiami sztuki akademickiej wywodzącej się z pól bitewnych, ale jednocześnie w Igrzyskach uczestniczą oficerowie armii z całego świata. Coraz mniej z nich miało szczęście wiedzieć w jaki sposób edukować konie. Igrzyska zostają ujednolicone i wzorują się na nowych metodach jazdy. Coraz więcej z nich jeździ w nowym praktycznym dla świeżych przeobrażeń wojskowych stylu. Jednocześnie po śmierci Steinbrechta część jego książki kończą za niego jego uczniowie, a jego słowa zostają błędnie zinterpretowane przez wiele osób powołujących się na jego dzieło. W XX wieku rozwój Modern Dressage na czworobokach skierował się w stronę szlifowania ruchów pozornie spektakularnych i manipulacji hodowlą w kierunku uzyskania dążności do takiego ruchu. Nauczycielami rekreacji zostali albo zawodnicy sportowi, albo byli kawalerzyści wyszkoleni już w zupełnie innej metodzie. Z biegiem lat nawet hiszpańska szkoła jazdy zatraciła część założeń dawnych Mistrzów i ewoluowała z całym światem jeździeckim w obraz ujeżdżeniowy taki jaki mamy dzisiaj z jakimiś drobnymi różnicami, a dzisiaj jest bliższa sportowym założeniom niż historycznym w treningu koni.
Z powodu niezwykłej specyfiki tworzącej ze zwykłych koni dorodne dzianety podziwiamy piękno historycznego jeździectwa, czy „klasycznych” wzorców – jak niektórzy to ujmują. Ale trzeba pamiętać, że na świecie dzisiaj są dziesiątki dyscyplin hippicznych i różne metody szkoleniowe koni, a niegdyś obraz ten był równie zróżnicowany.
los koni na wojnie i kto posiadał konie
W ramach dygresji, czy może uszczegółowionego obrazu przeszłości warto tu zwrócić uwagę na to, że wiele koni ginęło podczas bitew i czasem jeździec tracił ich nawet kilka w czasie bitwy. Wiele wierzchowców nie miało zapewne okazji dożyć do jakiś reperkusji kontuzji lub urazów wywołanych nadmiernymi obciążeniami w trakcie potyczek. Jednak pomimo takich oczywistych przewidywanych z góry strat inwestowano w ich szkolenie ponieważ od niego zależało życie wojownika, czy jego biegłość w walce i zwycięstwo. Konie były najdroższym wydatkiem w ramach uposażenia rycerskiego. Kawalerzyści należeli do najzamożniejszej warstwy społecznej, która mogła sobie pozwolić, aby kupować i utrzymywać wiele koni, oraz prowadzić ich długi proces treningowy.
IKONOGRAFIA
Przedstawienia koni na obrazach batalistycznych i inne wizerunki rumaków bojowych są niezwykle ciekawym zjawiskiem, które np. dzięki naukom pomocniczym historii pomagają nam lepiej zrozumieć przeszłość. Zaznaczam, że historyczne, bojowe szkolenie koni nierozerwalnie związane jest z walką konną na broń białą. Co za tym idzie koń powinien być wyszkolony wg. wytycznych, które już opisywałam kreujących konkretną fizjonomię i umiejętności konia i jeźdźca. Potwierdza to właśnie ikonografia. Faktycznie obserwując konie szkolone przez dłuższy czas prawidłowo w ramach academic art of riding zauważalna staje się ich zbliżona fizjonomia do tak samo pięknie obudowanych mięśniowo koni, które możemy oglądać na rycinach, miedziorytach, drzeworytach lub malowidłach ze średniowiecza i nowożytności. Zdarza się, że takie sylwetki zostały uwiecznione nawet w bardziej trwałych materiałach jak kamień w postaci reliefów, rzeźb, czy posągów. Co pozwala wnioskować, że takie ujęcie wizerunku zwierzęcia, to nie wyraz maniery artysty ale po prostu konkretnego rytu szkoleniowego. Nie bez powodu przedstawiano w przeszłości typ umięśnienia, który był wynikiem specyficznego treningu, uznanego za najlepszy do naśladowania i promowania wzorzec, podczas kiedy w późniejszym okresie w odniesieniu do młodszej jazdy maneżowej, polowań czy lekkich formacji kawaleryjskich ostatniego kwartału minionego tysiąclecia obrazy i szkice przedstawiają już zupełnie inne umięśnienie zwierząt.
KNIGHTHOOD OF ACADEMIC ART OF RIDING
i swoiste "opatentowanie" akademickiej sztuki jeździeckiej
(o zwyczajowym rozumieniu termiu AAOR)
To co rozumiemy dzisiaj jako Academic art of Riding to metoda opracowana, rozwijana i kultywowana przez Benta Branderupa oraz jego licencjonowanych trenerów, czy ich uczniów.
Większość tych ludzi zostało lub zostanie w przyszłości członkami Knighthood of Academic Art of Riding. Oczywiście są osoby, które po prostu uczą się metody i nie są jeszcze członkami rycerstwa, co zresztą nie mogłoby przebiegać inaczej, ponieważ członkiem można zostać dopiero po zdaniu testu z koniem, którego samego się wyedukowało do konkretnego poziomy. Niektórzy też po prostu pracują w jej ramach, ale w ogóle nie są zainteresowani testami.
Rycerstwo akademickie odtwarza tradycje kół oficerskich i kawalkatorskich. Pomysłodawcami byli Bent Branderup i jeden z jego nauczycieli Egon von Neindorff. Ten ostatni był jednym z ostatnich członków istniejącego jeszcze koła oficerskiego przechowującego pewną wiedzę w zakresie jeździectwa historycznego z pokolenia na pokolenie.
Bent Branderup podjął wielki wysiłek, aby zażyć edukacji u różnych mistrzów jeździeckich, którzy kontynuowali bądź odtwarzali dawne tradycje jeździectwa niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego i portugalskiego. W ramach takich „historycznych” staży studenckich uczył się u Nuno Oliviery, czy u takich osobistości jak Don Álvaro Domecq y Díez i Don Francisco Javier Garcia Romero. Następnie kontynuował własne badania źródłowe i na ich bazie oraz nabytych umiejętności zaczął nauczać. W późniejszym czasie razem z uczniami weryfikował własną wiedzę poprzez praktykę, pogłębianie wiedzy źródłowej oraz współpracę z naukowcami badającymi kwestie końskiej anatomii, zdrowia i biomechaniki ruchu. Dlatego wiele z metod stosowanych przez niego np. 15 lat temu zdarzyło się do dziś zdezaktualizować. I dzisiaj wielokroć tłumacząc zagadnienia akademickie Bent zwraca uwagę na swoje własne błędy z przeszłości. Wielkość, czy profesjonalizm specjalisty mierzy się właśnie taką pokorą, stawiającą zawsze na piedestale prawdę oraz nieustanne doskonalenie i weryfikowanie własnej wiedzy. Dzięki Rycerstwu Akademickiemu mądrość dawnych mistrzów została odkryta na nowo (przy uwzględnieniu zmian genetycznych w anatomii koni, które są od dziesięcioleci rzeczywistością hippicznej antropologii).
Fenomenalne jest to, że rycerstwo rozrosło się na cały świat, umiejętności weryfikowane są przez stopnie z których zdaje się egzaminy. Bent jeździ po świecie prowadząc co weekend kliniki i przyjmuje stażystów i uczniów, którym prowadzi lekcje w tygodniu we własnej stajni w Danii po tym jak sam zakończy pracę ze swoimi czterema obecnie końmi.
Trenerzy raz do roku spotykają się na tzw. letniej akademii, na której przedstawiają swoje własne badania, rezultaty treningowe, czy jakieś związane z biomechaniką ruchu lub metodologią nauczania tematy. Wszystko co jest końskie i ważne dla metody znajduje miejsce na tych spotkaniach. Do tej pory ukazało się w jej ramach wiele książek i jest prowadzony wielki wspólny projekt wydawniczy, który opisuje konkretne zagadnienia związane z akademicką sztuką jeździecką i spojrzenia na nie różnych licencjonowanych trenerów Benta Branderupa. Ukazało się już siedem z planowanych siedemnastu woluminów. Na platformach internetowych dostępne są setki materiałów video. Regularnie odbywają się webinaria, a członkowie rycerstwa cały rok utrzymują ze sobą kontakt i organizują na zoomie obrady w temacie danego projektu. Wszystko żyje w służbie zdrowia koni. Jest to coś naprawdę wyjątkowego na skalę światową. Siła organizacji tkwi właśnie w tym, że tak wiele osób współtworzy proces weryfikacji w ścisłej współpracy.
Unikatowy sposób nauki samego wielkiego mistrza AAoR inspiruje – motywuje do rozwoju, samodzielności i logicznego myślenia (tak, żeby uczeń nie był całkowicie uzależniony od trenera, ale sam się doskonalił). Dzięki takiemu podejściu, a jednocześnie dobremu merytorycznemu wsparciu przez ciągłą pieczę nad jakością wiedzy, poprzez dostęp do książek, czy przekazanie prawidłowego kształtu i celu ćwiczeń poprzez materiały online udało się spopularyzować tę metodę pracy. Nie jest ona wiodąca na świecie oczywiście, ale kilkaset członków rycerstwa i pewnie tysiące uczących się osób na całym świecie to naprawdę dobry wynik. Taka skala osób pewnie również miała wpływ na to, że kiedy mówimy o Academic Art of Ridng mamy na myśli szkołę Benta Branderupa – tą która zweryfikowała i odtworzyła wiedzę dawnych mistrzów najbardziej gruntownie i która nigdy nie przestaje się doskonalić.
Rycerskie Koło Akademickiej Sztuki Jeździeckiej współpracuje w ramach projektów i wydarzeń z najlepszymi końskimi specjalistami z różnych końskich dziedzin. Dzięki temu przy okazji nauki metody możemy nauczyć się również wiele na temat końskiego dobrostanu fizycznego, psychicznego i środowiskowego.
Jazda akademicka otwiera dostęp do skarbnicy wiedzy na temat biomechaniki ruchu koni, pozwalając dokłądnie zrozumieć to jak funkcjonuje organizm konia, oraz daje sprawdzone narzędzia do utrzymania koni w zdrowiu.
Academic Art of Riding jako Kinezyterapia
umiarkowana aktywność ruchowa w zgodzie z bomechaniką ruchu - drogą do zdrowego ciała
Należy wytłumaczyć jak ruch w ogóle wpływa na ciało i jaki wpływ na zdrowie mają różne jego formy. Prawidłowy trening motoryczny to taki, który przynosi wymierne korzyści dla zdrowia, i dzięki któremu z uwzględnieniem aktualnych ograniczeń organizmu można prowadzić rehabilitację. Zatem to trening właściwy biomechanicznie, który nie prowokuje kontuzji w samych założeniach. Tak naprawdę każda umiarkowana aktywność ruchowa utrzymuje istotę żywą sprawną albo wzmacnia siłę mięśni i zapobiega ich atrofii.
Trening nadmiernie obciążający może do pewnego czasu nawet mienić się jako dający fantastyczne rezultaty. Spektakularne dynamiczne pokazy mogą mieć swoje konsekwencje w przyszłości lub grozić poważnymi kontuzjami, które bez prawidłowej rehabilitacji będą nawracały i tworzyły problemy w organizmie zawsze dążącym do homeostazy.
Dopiero, kiedy weźmiemy pod lupę anatomię i prześledzimy w jaki sposób tkanki funkcjonują, jak są eksploatowane na przestrzeni czasu, czy jaka jest ich końcowa wydolność „narządowa” i przyjrzymy się rezultatom różnych form ruchu w ramach większej ilości osobników w danej populacji możemy wysnuć jakieś pewniejsze wnioski na temat tego co jest fizjologicznie poprawne, a co nie.
Trening sportowy tak ludzi jak i koni wiąże się z obciążeniami, które mają swoje wymierne konsekwencje jak zwyrodnienia, kontuzje, nadmiernie wyeksploatowane ciało. Nie bez powodu sportowcy przechodzą na bardzo wczesne emerytury. I tu należy zwrócić uwagę na to do jakiego wieku konie są w ogóle w stanie startować, albo konie w jakim wieku uznajemy za stare. Również nie bez powodu konia można ubezpieczyć do danej granicy wieku, która obecnie wynosi 18 lat. Konie 14-letnie często są już postrzegane jako takie, które jeszcze krótki czas będą mogły być użytkowane, a sporo koni właśnie w tym wieku kończy swoje kariery sportowe.
Dlatego jeśli forma treningu jest obciążająca dla konia z jakimś problemem, czy go pogłębia, to trzeba się zastanowić nad jej założeniami i ogólnym wpływem na zdrowie koni. Chociaż we współczesnych stylach jazdy mamy sposoby pracy z końmi nazywane jako prawidłowe dla biomechaniki ruchu koi, to użyłabym raczej wyrażenia, że sposób wykonania danego elementu czy wydania pomocy jeździeckich jest właściwy dla danego stylu pracy i najbardziej optymalny w wykonaniu i najmniej konia ograniczający. Bowiem choć każda aktywność rozwija mięśnie (w różnych dyscyplinach różne partie) to niekoniecznie w najlepszy dla organizmu konia sposób, a ujeżdżenia, skoków czy jazdy rekreacyjnej i. t. p. nie można wykorzystywać jako programu kinezyterapeutycznego. Natomiast trening akademicki można – choć oczywiście posiadając wiedzę o etapach, które trzeba wprowadzać stopniowo i z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb każdego konia i o prawidłowym wykonaniu ćwiczeń.
Kinezyterapia to terapią ruchem. Wykorzystujemy ćwiczenia, które budują i wzmacniają stelaż mięśniowo-powięziowy odciążający oraz zabezpieczający układ kostny przed zwyrodnieniami. Trening akademicki jest metodą doskonałą dla utrzymywania koni w zdrowiu do ostatnich dni jego życia. Wiele koni zostało wyprowadzonych tą terapią z różnych problemów, które w ocenie specjalistów były wyrokiem śmierci dla zwierzęcia. Wierzchowce trenowane w ramach Academic Art of Riding w wieku około trzydziestu lat pozostają w znakomitej kondycji – niektóre są w stanie jeszcze bez uszczerbku na zdrowiu wykonywać capriole czy kurpady – jeśli oczywiście wcześniej do tego etapu zostały wyszkolone, bo to też nie jest element, który wykonuje się bez przygotowania. No i oczywiście nie należy z nadmierną intensywnością wykonywać elementów haute école.
badania nad użytecznością AAor jako terapii ruchem
Badania kliniczne ukazały jak skuteczne są efekty użycia Academic Art of Riding jako kinezyterapii.
Stine Larsen, specjalistka do pracy z ciałem koni i licencjonowana trenerka Benta Brenderupa opowiadała na jednym ze swoich webinarium o przeprowadzonych przez siebie badaniach, podczas których podzielono biorące udział w eksperymencie konie na trzy grupy:
1. konie rehabilitowane w ramach jazdy akademickiej,
2. konie w procesie leczenia terapiami manualnymi i fizykalnymi wyłączone z treningu,
3. konie rehabilitowane w ramach AAoR oraz na których wykonywano terapie manualne i fizykalne.
Najlepsze rehabilitacyjne rezultaty w przywracaniu zdrowia końskim pacjentom zyskała grupa ostatnia, w której łączono trening akademicki z terapiami manualnymi i fizykalnymi, jednak prawie identyczny efekt uzyskano jedynie dzięki kinezyterapeutycznemu dziłaniu Akdacemickiej Sztuki Jeźdźieckiej. Najgorsze wyniki w rekonwalescencji miały konie z drugiej grupy, które były pod opieką fizjoterapeutyczną, ale były pozbawione ćwiczeń akademickich – plasując się daleko za grupą pierwszą i trzecią.
Stine Larsen jest licencjonowaną trenerką Bent Branderupa® i terapeutką koni z wykształceniem w zakresie osteopatii, terapii czaszkowo-krzyżowej koni, kinezjologii, rozluźniania powięzi, akupunktury, lasera i masażu.
Jest również specjalistą od anatomii koni – od lat zajmuje się sekcjami koni i projektami badawczymi.
Przez wiele lat leczyła i badała ogromną liczbę koni, a także podróżowała po Europie, aby leczyć konie oraz udzielać lekcji i wykładów.
konie wyleczone dzięki Academic Art of Riding
Przez kilka ostatnich lat miałam okazję usłyszeć i poznać wiele historii koni trenowanych w ramach akademickiej sztuki jeździeckiej. Wielokrotnie słyszałam praktycznie identyczną historię.
Koń zbadany przez kilku weterynarzy dostaje beznadziejną diagnozę. Ma już nigdy nie chodzić pod jeźdźcem, a codzienny ból kwalifikuje go do uśpienia. Właściciel jednak się nie poddaje, szuka rozwiązań i znajduje trenera akademickiego. Następnie albo przekazuje konia w trening albo sam zaczyna pracować z koniem pod czyimś okiem w ramach AAoR. Koń zaczyna czuć się lepiej, a po jakimś czasie jego ciało staje się na tyle silne, że jest w stanie nawet nosić jeźdźca w trzech chodach. Niektóre z tych koni po kilku latach doszły do takiej formy, że uzyskały zdolność wykonywania lewady pod jeźdźcem, czy poruszania się w zebranych chodach akademickich (prawidłowy dla biomechaniki ruchu piaff, czy pasaż).
Takie historie usłyszycie od różnych osób, które rehabilitują zwierzęta (również osły i muły) akademickimi metodami z ich własnej praktyki i doświadczenia, na przykład: Celine Skogan, Lucie Klaassen, Eef Nibbelink, Stine Larsen i wielu innych. Kiedy byłam na stażu akademickim w Danii poznałam osobiście kilka koni uratowanych z takiego agonalnego beznadziejnego stanu przez Michelle Wolf, Susanne Lanciai i Sandrę Larssen.
W Enggaarden miałam przyjemność obserwować pracę ośrodka jeździeckiego (w tamtym czasie liczącego 28 koni), w którym w ramach Akademickiej Sztuki Jeździeckiej pracują wszyscy: trenerki, ich uczniowie, właściciele koni pensjonatowych, stażyści i dzieci w szkółce jeździeckiej. Wśród koni „szkółkowych” młodzież uczyła się na wierzchowcach, wśród których były i takie po długiej rehabilitacji, które stajnia przyjęła w zamian za zajęcie się zwierzętami.
Na prawdę fantastycznie było móc oglądać szczęśliwe konie i dzieci. Chciałabym, żeby właśnie tak wyglądała edukacja jeździecka w Polsce i wszędzie na Świecie.
Z czego wynika taka skuteczność akademickich sposobów pracy w terapii ruchem? M.in. z założeń i celów metody, a także z jej genezy i etymologii. Stąd uznałam za stosowne opowiedzieć bardziej szczegółowo o historycznym jeździectwie we wcześniejszych rozdziałach i jeszcze wrócę do niektórych faktów. A by wyjaśnić jaki rodzaj treningu jest właściwy dla biomechaniki ruchu koni i jak duże znaczenie ma dbałość o rozwój konkretnych partii mięśniowych najłatwiej zrobić to opisując znane już w środowisku jeździeckim powszechnie współczesne ujeżdżenie i porównując je z jazdą akademicką.
Czym wyróżnia się jazda akademicka na płaszczyźnie współczesnego ujeżdżenia?
- geneza stylów
- czyli. znowu trochę o korzeniach w kontekście komparatystycznym
Treści pomagające unaocznić
opisane tu pojęcia z zakresu AAoR znajdziesz...
Część wydarzeń jest dostępna online. Szukaj na liście klinik organizowanych przez Celine Skogan,
Hannę Engström
i Marion Van de Klundert
KOMPARATYSTYKA I GENEZA STYLÓW
PRZEDSTAWIENIE AAOR Z UWZGLĘDNENIEM PERSPEKTYWY POWSZECHNEJ WSPÓŁCZESNEJ WIEDZY HIPPOLOGICZNEJ
Chciałabym, aby moje wpisy dotarły do jak największej liczby osób.
Internet dzisiaj daje tę cudowną możliwość, że niezależnie od lokalizacji mamy dostęp do wiedzy, jeśli ktoś tylko postanowi się nią podzielić.
Zazwyczaj teksty i materiały wideo trenerów akademickich obrazują wyłącznie „akademicki” punkt widzenia i akademickie techniki. I słusznie, bo są dedykowane przecież do adeptów tej ścieżki. Ale przecież większość ludzi pierwszą styczność z końmi miała poprzez rekreację, czy pierwsze amatorskie zawody ujeżdżeniowe.
Większość pasjonatów hippiki kiedy pierwszy raz czyta o AAoR to robi to z perspektywy już jakiejś zaszczepionej rzeczywistości jeździeckiej. A to co znajome i bliskie to przecież pierwszy filtr, przez który postrzegamy wszystko co nowe i inne. Ludzie mają naturalną potrzebą „szufladkowania” zjawisk. Spotkałam się z sytuacjami, kiedy osoby czytające o jeździe akademickiej bez możliwości porównania, nakładali kalkę, uznawali, że przecież chodzi o to samo co w „tradycyjnym ujeżdżeniu” i dalej już nie zastanawiali się jakie znaczenie, czy sens mają elementy jeździectwa akademickiego czy jakie jest ich poprawne wykonanie.
Pomyślałam, że doskonałym pomysłem będzie opowiedzieć z perspektywy dwóch stylów pewne zjawiska, czego szkoda by bym nie zrobiła po tak długoletnich studiach różnych gałęzi jeździectwa (trwających u mnie od 1994 roku).
HISTORIA – KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE
Trening akademicki wywodzi się z czasów, kiedy koń miał służyć swoim ciałem człowiekowi jak najdłużej (choć śmierć koni w trakcie wojen była codziennością, to pomimo to inwestowano w nie dużo czasu i środków, ponieważ były najbardziej drogocenne dla wojownika). Sprawność i zdrowie zwierzęcia mogły zaważyć na skuteczności w walce, a tym samym na życiu jeźdźca na polu bitwy.
Dobrze jest zastanowić się nad założeniami treningu i historią metody, wtedy łatwiej znajdziemy odpowiedź na to co i dlaczego będzie najlepsze dla naszego konia. Teraz więc pora na to by wyjaśnić po co opisywałam wcześniej genezę AAoR oraz współczesnych stylów jeździeckich i rozwinąć powód podanych informacji.
DOSIAD I POMOCE – GENEZA ACADEMIC ART OF RIDING VS. MODERN DRESSAGE
W czasach gdy rycerz musiał precyzyjnie operować rumakiem w menzurze strzemię-w strzemię by jedną wolną ręką władać mieczem/tasakiem/kordem/rapierem bojowym/ pałaszem lub szablą przygotowanie wierzchowca do podążania tylko za zmianami balansu dosiadającego go kawalerzysty było kluczowe.
Po przeobrażeniach w formacjach kawaleryjskich masowe szkolenie koni mające na celu praktycznie wyłącznie transportowanie osób na ich grzbietach nie było już tak wymagające. Właściwie chodziło o to by skłonić podjezdka do poruszania się posłusznie pod żołnierzem, co wymagało takich pomocy, w których można by konia zamknąć.
Współczesne ujeżdżenie wywodzi się z okresu, kiedy w armii zanikła szermierka konna, a co za tym idzie doszło do marginalizacji roli szkolnego dosiadu.
DOSIAD I ŁYDKA – RÓŻNICE AAOR VS. MD
Dobrym wytłumaczeniem specyfiki academic seat (łączącego w sobie: basic seat, physical seat, static seat i feeling seat) jest „zasada lustra”. Koń podąża za balansem jeźdźca jakby ten stanowił jego odbicie. Pierwotnie to istota ludzka podąża za zwierzęciem uwalniając poszczególne partie mięśniowe jego grzbietu poruszającego się w trzech różnych płaszczyznach. Kiedy wierzchowiec już rozumie jak ma odpowiadać, wtedy człowiek – w dalszym ciągu nie blokując naturalnego ruchu konia zgodnego z jego biomechaniką – powoduje nim w harmonii lekkimi niewidocznymi dla oka zmianami we własnym ciele, kontrolując wychylenia balansu. Oczywiście wymaga to edukacji w lekkich odpowiedziach na nasze pomoce i przygotowania motorycznego końskiego ciała, które u konia buduje świadomość postawy z czego wynika zdolność do prawdziwego samo-niesienia się najpierw z ziemi, a potem pod siodłem.
Dosiad jest podstawową pomocą, której nie można przestać używać. Układ nóg jeźdźca podąża za właściwą pozycją i postawą konia, tak by mu nie przeszkadzać w jej przyjmowaniu. Łydka pełni funkcję marginalną w kontekście np. przechodzenia do wyższych chodów.
Jej wyjątkowość bardziej polega na tym, że w miejscu w którym łydka się uplasuje bez przyciskania (podobnie jak w wypadku umiejscowienia wodzy) odpowiada punktom „komunikacyjnym” na ciele konia. W języku stadnym wskazanie na daną część ciała służy przekazaniu konkretnej informacji. Korzysta z tego jazda akademicka. Nasz język ciała i bat będący przedłużeniem ręki wskazujący na te punkty jest sposobem na edukację konia i na porozumienie z nim. Już z siodła można ustawiać bat w podobnym ułożeniu jak z ziemi, co pomaga koniowi zrozumieć o co właśnie go prosimy, jeśli sam dosiad nie jest wyraźny wystarczająco. Oczywiście mamy – i jest to materiał na osobny artykuł – inside lower leg, outside lower leg, direct leg, preventing leg, framing leg i collecting leg, ale działają one jako dopełnienie dosiadu człowieka, który układa się zgodnie z anatomią konia. W kontekście sygnału działają jako przypomnienie, że w konkretnym punkcie łydka się znajduje, co ma na celu to by koń na zasadzie odbicia również przybrał konkretną postawę. Jej użycie polega jeśli jest to w ogóle konieczne na delikatnej wibracji, która ledwie muska skórę.
„Moim głównym celem jest jazda na koniu tylko od samego dosiadu.”
– Antoine de Pluvinel
Do czasu, aż nie znajdzie się okazja do wytłumaczenia dokładnej funkcji łydek akademickich niech czytelnik dla ułatwienia wyobrazi sobie, że akademicka łydka w konkretnym miejscu jest odpowiednikiem łydki wewnętrznej, zewnętrznej, aktywizującej, przesuwającej, ograniczającej i. t. p. Jednak użycie ich jest pomocnicze i wygląda inaczej niż w większości wypadków we współczesnym ujeżdżeniu. W tym wypadku książki czy instruktorzy wręcz zalecają ucisk w konkretnym miejscu. Wielu instruktorów MODERN DRESSAGE ma swoją wizję użycia łydki. Ucisk całą długością nogi, rotacja w kolanie i dotknięcie ostrogą lub łydką (w tym momencie zresztą często dochodzi do nadmiernego ucisku klatki piersiowej konia lub jego grzbietu przy zmianie ułożenie ciała jeźdźca – o czym też można by więcej napisać). Spotkałam się z opisem książkowym, w którym łydka jest opisana jako podstawowa pomoc jeździecka, a dosiad jako pomocnicza.
ŁYDKA-DOSIAD-RĘKA AAOR VS. MD
Uniwersalność zastosowania łydek w MD przede wszystkim jako katalizatora formy i ruchu w przód wynika z tego, że każdy koń da się zamknąć w narzuconą ramę „na pomocach” zawodnika. Opierając się na wędzidle wierzchowiec da się z ochotą podtrzymać człowiekowi bez konieczności brania odpowiedzialności za równowagę i własny wzorzec ruchowy.
Najoptymalniejszy kontakt we współczesnych stylach jazdy polega na tym, że wędzidło leży swobodnie w pysku, wodza jedynie łączy je z ręką jeźdźca, które podążą dzięki elastycznym łokciom za kadym ruchem pyska konia. Podtrzymanie konia polega na nie utraceniu tego połączenie, dzięki czemu koń może się podeprzeć na tym wędzidle. Tzw. „rzucie z ręki” polega na wydłużeniu szyi wodzy przy nie utraceniu tego połączenia. Zatrzymanie powinno się odbywać z zahamowaniem tego elastycznego ruchu oraz użyciem mięśni głębokich brzucha w interwałach lekkiego napięcia i rozluźnienia.
Dawni mistrzowie jeździeccy ostrzegali, aby nie używać łydki i ręki jako parady w tym samym momencie, a dzisiaj dosyć popularny jest schemat: zamknięta ręka czeka na konia, którego „podstawia się (a przynajmniej niektórym się wydaje, że jest to jakaś forma zebrania czy ustawienia)” łydką.
W jeździe akademickiej koń jest wyedukowany do tego, by poruszać się z uwolnionym przodem, a w wypadku przejścia do niższego chodu, czy zatrzymania zrobić to od balansu naszego korpusu i przy tej czynności dokonując większego zaangażowania stawów tylnych nóg i wejścia równowagą idealnie pod środek ciężkości człowieka. Przy czym koń sam bierze odpowiedzialność za własną równowagę, więc wodze nie podtrzymują głowy konia – ich lekki dotyk służy do prowadzenia łopatek konia i do korekcji właściwego stellning and bending.
Ręka akademicka pomaga jedynie przy zebraniu i przebalansowaniu. I tu dla pełnej harmonii warto przy luźno spoczywających wodzach również podążać elastycznie ręką za pyskiem konia tak, aby pasek wodzy zwisający luźno w trakcie tego ruchu pozostawał pod takim samym kątem/łukiem swobodnego „zwisu”. Przy przeniesieniu ciężaru do tyłu i większym podniesieniu klatki piersiowej konia warto w trakcie przebalansowania dać leciutki sygnał ręką tak jak z ziemi działaniem dłoni na kawecan. W idealnym rozwiązaniu nie dochodzi nawet do wyprostowania wodzy, dalej pozostaje ona luźna. Są to tajniki związane z tzw. academic hand, w której zakres wchodzą m.in. delikatne sygnały wydawane przez nas poprzez kawecan.
PRACA Z ZIEMI AAOR VS. MD I INNE WSPÓŁCZESNE STYLE PRACY
Praca z ziemi w ramach Akademickiej Sztuki Jeździeckiej polega przede wszystkim na przygotowaniu motorycznym ciała konia do noszenia jeźdźca. Mamy do dyspozycji takie narzędzia jak GROUNDWORK w pozycji chodzenia tyłem, pracę na dwóch krótkich wodzach i na dwóch długich wodzach, praca na lonży.
Pomagają nam one w gimnastyce konia, rozbudowie partii mięśniowych, które umożliwiają koniowi poruszanie się w prawdziwym zebraniu bez szwanku dla jego kośćca i przy aktywizacji powierzchownych i głębokich mięśni grzbietu brzucha i zadu. ale w pracy na tkance, w prawidłowej pozycji fizjologicznej.
Wszystkie akademickie ćwiczenia z ziemi niwelują naturalną asymetrię konia, kształtują prawidłową dla końskiego kośćca postawę i edukują konia do przepuszczalności, równomiernej aktywacji wszystkich mięśni stelaża mięśniowo-powięziowego, rozdysponowywania równowagi na wszystkie cztery nogi, szukania balansu, podnoszenia klatki piersiowej, wzmacniania zadu i stawów tylnych nóg, oraz odciążania przednich nóg. Zaczynamy od prowadzeniu konia w rozluźnieniu i nauki reagowania na język ciała i delikatne sygnały kawecanu. Później kontynuujemy poprzez wykonywanie prawidłowych łopatek i trawersów, edukację w stellning and bending, następnie school-halt i kolejne szczeble szlifowania prawidłowej postawy. Potem przychodzi pora na prawidłowy piaff, piruet i tzw. carré, następnie kontrolę łopatek i bioder poprzez lotne zmiany nogi. Kolejny etap to pasaż, lewada rozwijającą school-halt, tarra à terre, school above the ground i capriola. Prosimy konia o poruszanie się pod jeźdźcem w konkretnym chodzie dopiero wtedy – kiedy jest on w stanie unieść w tym chodzie własną postawę bez obciążenia jakim jest człowiek.
Zanim zaczniemy pracę biomechaniczną z ziemi pracujemy nad kwestiami behawioralnymi. Kiedy koń pozwala wszystko wokół siebie bez problemu wykonać, prowadzić się na kantarze, reaguje na język naszego ciała, a w naszej obecności jest zrelaksowany i skupiony, przygotowany do słuchania tego co chcemy mu przekazać możemy zacząć podstawowe ćwiczenia na kawecanie.
Praca behawioralna polega na budowaniu zaufania, przy działaniu zgodnie z zasadami teorii poliwagalnej. Chcemy pracować z koniem zrelaksowanym, bez napięć, które mogą zakłócić prawidłowy rozwój. Na takie stan psychiczny oczywiście mają również wpływ kwestie codziennego środowiska w którym przebywa koń. Najlepszym środowiskiem dla psychiki konia jest życie w dużym stadzie koni w stajni wolno-wybiegowej z dostępem do siana 24/h, z możliwością korzystania z pastwisk przez jakąś część doby. Dbanie o kwestie prawidłowego żywienia zapobiega poważnym chorobom, na przykład bolesnym wrzodom, a nielimitowany ruch zapobiega wielu problemom w kośćcu i stelażu mięśniowo-powięziowym. Wszystko ma to wpływ samopoczucie konia, a w jeździe akademickiej szanuje się fundamentalne potrzeby drugiej istoty.
Oczywiście takie podejście do chowu i dobrostanu może być również udziałem ludzi związanych ze sportem. Choć przeważnie niestety mamy do czynienia z życiem przede wszystkim stajennym koni sportowych, które wychodzą czasem tylko na trening lub do karuzeli. Jedno i drugie ma poważne konsekwencje dla kondycji organizmu i degradacji prawidłowego wzorca ruchowego, a także sprzyja problemom kostnym.
Na pewno w ramach współczesnego ujeżdżenia praca z ziemi ogranicza się do tzw. „wybiegania się” konia na lonży naładowanego zbyt dużą ilością energii, zazwyczaj w pozycji bardzo szkodliwej dla niego, co jest źródłem wielu problemów w ciele. Nie uczy się prawidłowej postawy i znajdywania równowagi, a czasem o zgrozo używa się na prawdę szkodliwych wypięć – wszelakich rodzajów. Lonżę wykorzystuje się zazwyczaj jeszcze jako bufor bezpieczeństwa przy zajeżdżaniu konia lub do treningów dosiadowych. Praca na dwóch wodzach, czy długich wodzach należy do rzadkości, a jeżeli się pojawia to często bez uwzględnienia stellning and bending, czy prawidłowego balansu i dbałości o ruch w zgodzie z biomechaniką ruchu. W przypadku koni grand prix często z ziemi naucza się je piaffu i pasażu. Niestety odbywa się to przy pominięciu niezbędnych etapów i ogranicza się to do nauki podnoszenia nóg najpierw bez jeźdźca, a później pod siodłem z wsparciem z ziemi, co niestety bardziej degraduje ciało zwierzęcia zamiast je rozwijać. Pozostają też sztuczki: stęp hiszpański, stawanie dęba i.t.p. Większość takich zabaw z ziemi obciąża przednie nogi i prowadzi do zapadnięcia się grzbietu konia, utrwala schemat zapadania się klatki piersiowej zamiast unoszenia jej.
ENERGIA I RELAKSACJA – PORÓWNANIE AAOR VS. MD
W jeździe akademickiej energia konia w ruchu uwalniana jest w razie potrzeby z tzw. punktu zero, dbamy o fizjologiczny ruch mięśni, które wychodzą z punktu rozluźnienia i wykonują ruch w pełnym swoim zakresie, wracając do punktu rozluźnienia. To wzmacnia rozwój mięśni i ścięgien i zapobiega kontuzjom.
Na czworobokach dominuje model izometrycznego napięcia łańcuchów mięśniowo-powięziowych. To co jest oceniane jako zebranie uzyskuje się poprzez wrzucenie konia na pomoce przez dynamiczne tempo. Koń jest jak wulkan pulsujący energią, w spektakularnym ruchu gotowy i czujny do znoszenia obciążeń zmagań sportowych. Często przy takim ciągłym napięciu dochodzi do: załamania się sprawnego funkcjonowania układów tensegracyjnych, do kontrakcji mięśniowych, powstawania zbitek, a w konsekwencji do kontuzji nadmiernie skurczonej lub rozciągniętej tkanki. Konie sportowe wymagają bezwzględnej i stałej opieki osteopaty, specjalisty od terapii manualnych, fizjoterapeuty lub masażysty, który przywróci tkankę do stanu rozluźnienia.
Charakterystyczne dla danej dyscypliny problemy, wymagające opieki specjalisty mają konie: ujeżdżeniowe, skokowe, polo, rekreacyjne czy trenowane w ramach jazdy westernowej lub tzw. naturala.
RÓŻNICE AAOR VS. Md - CAŁOŚCIOWY OBRAZ
Różnice wynikające z genezy i założeń jazdy akademickiej i współczesnego ujeżdżenia pociągnęły za sobą różne konsekwencje w odmienności metod treningowych. Na przykładzie MD dokonuję całościowego porównania rozwijającego niektóre wątki i podsumowujące wcześniej ukazane odmienności w kontekście konkretnych pojęć.
ACADEMIC ART OF RIDING
Koń jest odpowiedzialny za prawidłową postawę własnego ciała i za zdolność do poruszania się w prawidłowej biomechanice poprzez długoletnia edukację (większość koni po pewnym czasie nawet na pastwisku porusza się już w zupełnie inny bardziej ergonomiczny dla ciała sposób).
Jeździec muśnięciem pomocy i balansem przekazuje informacje do wykonania zadania, wodze wiszą właściwie luźno, bo koń sam wie jaka postawa dla niego jest prawidłowa, jedynie wodze spoczywające na szyi i łopatkach prowadzą te łopatki poprzez ich dotknięcie. Konia mniej wyszkolonego w ramach stellning and bending korygujemy sygnałami wewnętrznej wodzy kawecanowej i zewnętrznej bosalowej lub wędzidłowej, aby szedł przy zdrowym dla niego ułożeniu kręgosłupa.
Dosiad uwzględnia ruch kręgosłupa w trzech niezależnych wymiarach, na każdą stronę następuje zmiana dosiadu i nowy stelling and bending. Pępek wyznacza kierunek, panujemy co do milimetra nad tym gdzie znajduje się nasza wewnętrzna i zewnętrzna kość kulszowa uwalniając tę partię mięśni grzbietu, którą akurat pracuje koń. Nasze ramiona i ułożenie nóg nadaje kierunek, a zmiana balansu czy odchylenie zaprasza konia do przebalansowania na tył lub wejście w trawers czy łopatkę. Do ruchu w przód zachęca lekka zmiana balansu i zmiana ciężaru wodzy dołączonej do kawecanu lub wędzidła. Nasze ciało jak wahadełko znajduje się w idealnej równowadze, z koniem, który pod nami jest w idealnej własnej równowadze – tak, że jakby nam zabrano konia to staniemy na ziemi. Piaff i pasaż ma na celu uzyskanie przeniesienia ciężaru na tył (zad i giętkie kończyny dolne), podniesienie przodu i odciążenie przednich nóg, oraz prawidłową pracę grzbietu. Łopatka to dążność przedniej zewnętrznej nogi do przodu i przestrzeń dla wewnętrznej tylnej kończyny by trafiała pod środek ciężkości, trawers troszczy się o zewnętrzną nogę i jej równowagę.
Nie chodzi tu o krzyżowanie nóg jak często wykonuje się w Modern dressage, które wytrąca konia z równowagi, a o rozbudowanie ciała dla jej bezproblemowego znajdowania. Nie robimy też ustępowań, gdyż one również wytrącają z harmonii i usztywniają (na jednej z klinik z Manolo Mendezem usłyszałam w jego odpowiedzi na pytanie o różne ćwiczenia, że ma on na ten temat takie samo zdanie). Zaczynamy trening i edukację konia z ziemi na kawecanie, ucząc go pomocy, które będą później przekazywane koniowi przez jeźdźca jako sygnały z siodła i wzmacniając jego ciało, prawidłowymi elementami w prawidłowym stellning and bending, oraz pracą nad balansem w łopatce, trawersie, później school-halt i lewadzie, chodach szkolnych (odpowiednikiem pasażu jest po prostu szkolny kłus w mocniejszym zebraniu). Jazda akademicka niweluje i wyrównuje naturalną lub powstałą wtórnie (poprzez trening, jednostronność jeźdźca, jednostronny nawyk w ruchu żuchwy przy jedzeniu i. t. p.) asymetrie konia. Pracujemy z ziemi z różnych stref na lince, na dwóch wodzach i na długich wodzach. Trening akademicki jest dla koni rehabilitacyjny, do później starości te konie mogą robić jak już wspomniałam capriole, a wiele koni, które miały być uśpione i nigdy nie chodzić pod jeźdźcem po kilku latach treningu akademickiego robią lewady.
MODERN DRESSAGE:
Koń jest podtrzymywany w konkretnej dość zamkniętej formie przez jeźdźca, kiedy puści się tę nawigację większość koni się gubi, choć są i naprawdę utalentowani jeźdźcy z dobrymi mocnymi końmi, którzy potrafią konia wyszkolić w taki czy inny sposób by utrzymywał postawę i równowagę bez stałego kontaktu (takie osoby często zresztą inspirują się metodami Dawnych Mistrzów). Jazda współczesna jednak zazwyczaj nastawiona jest na tempo, z którego zazwyczaj łapie się ruch grzbietu i zadu jako pozorne dążenie do zebrania, całkiem często jednak konie są zamykane na przodzie obciążając przednie kończyny i tracąc możliwość zaangażowania zadu. To tzw. pozorne zebranie, często widywane na czworobokach. Moder dressage jest nastawiony na wysoką akcje kończyn. Wiele koni nie wytrzymuje tego sportu i kończy z kontuzjami, ponieważ rozwój ich ciała nie daje im wystarczającej siły na uniesienie tych obciążeń, a praca na mięśniach w prawie ciągłym napięciu i deseleracja z uczestnictwem sporych sił fizycznych może prowadzić do kontrakcji i następnie kontuzji. Zwykłe anglezowanie (temat na inny wpis), które uchodzi za odciążające grzbiet konia czy jazda ruchem w przód i w tył nie pozwala na pełen zakres ruchu poszczególnych mięśni grzbietu konia, a niestety naraża konie na odczuwanie konkretnego jednostajnego zblokowanego nacisku, który blokuje ruch mięśni konia w trzech niezależnych wymiarach i tym samym rozwojowi tych mięśni w prawidłowym fizjologicznym zakresie przeciwdziała.
SIODŁO I KAWECAN – SPRZĘTOWE POST SCRIPTUM
Również siodła współczesne nie dają takiej możliwości rozwoju mięśni grzbietu konia – nawet najlepiej dopasowane, jak siodła akademickie (jednak jest ono przeznaczone do wyedukowanego dosiadu, które uwalnia poszczególne mięśnie grzbietu – nie wolno tych siodeł użytkować w ramach współczesnych stylów jeździeckich, ponieważ brak drewnianych ławeczek sprawia, że nie ma punktu zawieszenia, które odciąża przy skokach czy anglezowaniu).
W MD raczej nie praktykuje się stosowana kawecanu, a bez niego nie można uzyskać prawidłowego stellning and bending.
Ta odmienność chociażby sprzętu używanego do danej metody pracy pokazuje jak widoczne i istotne są niektóre rozbieżności.
Koniecznie zajrzyjcie na stronę działającej w Polsce licencjonowanej trenerki Benta Brandeupa, która niedawno ruszyła z własnym projektem masterclass.
Uważam, że Bettina Biolik to jedna z osób, która najdokładniej przedstawia jak szkolić konie tak by były szczęśliwe i zdrowe. Myślę, że jest jedną z najlepiej trenujących własne konie członkinią rycerstwa. I sądzę tak po wielu latach obserwacji i porównań, a nie dlatego, że wprowadziła mnie w ten Świat. Nie kieruję się tutaj jakąś osobistą sympatią.
komparatystki ciąg dalszy - osobiste spostrzeżenia
CZYLI UWAGI NA MARGINESIE O ŚRODOWISKU DANEJ DYSCYPLINY I O WIEDZY LUDZKIEJ
– KOMENTARZ SUBIEKTYWNY NA TEMAT DWÓCH ŚWIATÓW RYCERSKIEGO I POSTSZWOLEŻERSKIEGO
Wiele sentencji powtarzanych jako formułki o tym jak ujeżdżenie powinno wyglądać, które czerpie się podobno z klasyki, czy cytatów z książek Dawnych Mistrzów Jeździeckich, to frazes, do którego większości jeźdźców raczej daleko.
W jeździe akademickiej łopatka i trawers to pierwsze i podstawowe narzędzia budowania prawidłowej fizjonomii, a współcześnie chody boczne to już wyznacznik zaawansowania, zatem jak koń tylko skrzyżuje nogi, to wiele osób wzdycha z zachwytu nie zauważając sztywnego wykonania, które jest antytezą tego ćwiczenia.
Ludzie robią różne rzeczy na wiele sposobów, ale to, że coś komuś działa, nie znaczy, że jest ten patent najlepszym możliwym rozwiązaniem treningowym.
Wiele się słyszy o koniach ostrzykanych, które chodzą na czworobokach, bo ich ograniczenia ignoruje się aż do takiego stopnia, że zamiata się poważne problemy pod dywan. A to co się dzieje na parkurach, to czasem są historie mrożące krew w żyłach, na których wolę się tu nie skupiać (słyszałam o urządzeniach rażących prądem, które przymuszają konie do skoku).
W każdym razie nie każdy koń zniesie sportowe obciążenia. A przecież trenerzy sportu – Ci najbardziej uznani i rozchwytywani – rozwijający się w tej dziedzinie przeważnie nie mają czasu, aby dobierać dla uczniów amatorów bardziej zrównoważone formy treningowe i je poznawać.
Sport jeśli jest wykonywany zawodowo zawsze jest obarczony stawianiem na piedestale sposobów na osiągnięcie dobrych rezultatów w zawodach i szlifowania elementów dla wyników, często zatem kwestie tego czego potrzebuje koń pozostają na dalszym planie.
Tu świetnym przykładem jest Manolo Mendez. Jeden z bardziej świadomych jeźdźców biorących udział w zawodach ujeżdżeniowych, dla którego pierwszeństwo ma koń. Zazwyczaj ma niskie noty, ponieważ liczy się za wszelką cenę precyzja i wygląd wykonanego elementu, czy spektakularność ruchu, a nie to na ile koń jest na dany element przygotowany i jak to współgra z jego anatomię.
Dyscyplina ujeżdżenia tak pięknie opisuje dążenie do harmonii, natomiast realia zawodów to nacisk na ramę, nie na różnice w anatomii i zdolność końskiego organizmu do wykonywania elementu w prawidłowej biomechanice ruchu.
Chociaż ruch sam w sobie to zdrowie, to wystarczy zaobserwować pewną analogię. Jak wiele sportów ludzkich jest na poziomie zawodowym obarczonym ryzykiem degradacji kośćca człowieka. Jest wiele olimpijskich dyscyplin, w których ciało w końcu nie wytrzymuje, dlatego mamy limity wiekowe, dlatego tak wiele emerytowanych sportowców, jeśli nie zadba o stała kinezyterapię i opiekę specjalisty od ciała, to na stare lata zbiera żniwo obciążeń sprzed lat. Teraz przełóżmy to na sport koński. Tylko my ludzie sami o sobie decydujemy, natomiast zadać należy sobie pytanie na ile etyczne jest decydowania o zdrowiu i życiu zwierzęcia, które samo nie ma wyboru.
Niewiele koni jest w stanie znieść obciążenia treningowe, a hodowle idą nie w stronę naturalnej pierwotnej właściwej ramy, ale w stronę spektakularnego ruchu i predestynacji pod konkretną sportową dziedzinę.
Oczywiście dzisiaj w świecie jeździectwa świadomość poszerzyła się ogromnie, na skalę o której kiedyś tylko można było marzyć! Powszechnym stało się ciągłe doskonalenie się, wyjazdy na szkolenia. I każdy kto kocha konie po prostu stara się na pewno jak tylko może.
Ale czasem problemem jest wyłącznie to, że nie znalazło się czegoś lepszego, dlatego pielęgnuje się to do czego ma się dostęp. To jest oczywiste. Natomiast trzeba bardzo uważać komu się ufa, bo w dalszym ciągu nawet z ust znanych i szanowanych zawodników słyszymy o tym, że patenty mają zastosowanie używane z głową (gumy, czarna wodza, pesoa). Tymczasem nie mają, co mogę powiedzieć z całą stanowczością.
Żeby wypowiadać się o działaniu danego narzędzia pracy, trzeba mieć świadomość o tym jaka jest prawidłowa fizjologicznie pozycja tkanek miękkich w ciele, tak, aby nie obciążać i nie degradować końskiego kośćca, oraz nie doprowadzać do atrofii mięśni, blokady powięzi, czy uszkodzeń ścięgien i innych tkanek miękkich oraz wiedzieć jaki jest cel użycia danego narzędzia w edukacji konia, czy do jakiego wzorca ruchowego dążymy.
Koń nie może być sztucznie trzymany w konkretnej pozycji, bo to generuje patologie tkanki, napięcia i kontrakcje. Przeciwnie powinien mieć swobodę ruchu i sam rozumieć jakie ułożenie ciała jest dla niego dobre. Musi być wolny od bólu, bo ból powoduje napięcia sztywność, długotrwały stres i ogranicza zdolność przyswajania informacji.
Dodatkowo każde ułożenie ciała w pozycjach nieprawidłowych dla wzorca ruchowego zapisuje ten schemat i jest podstawą do złego nawyku oraz może powodować patologie narządów ruchu.
Żadne patenty nie wspierają prawidłowej postawy ciała konia. Oczywiście większość profesjonalistów rozumie, że są one szkodliwe. Jednak to właśnie we współczesnych stylach ludzie brak wiedzy próbują czasami nadrabiać takimi wynalazkami. A jest tak ponieważ nie ma logicznie poukładanego sensownego programu szkoleniowego.
Każdy szuka gdzie może i często dochodzi w pewnym momencie do ściany – przede wszystkim wtedy, kiedy okazuje się, że koń po prostu nie wyrabia w tym rycie pracy, ani psychicznie ani fizycznie.
W jeździe akademickiej nie używa się patentów. Dlatego, jeśli widzimy konie z wiedeńskiej szkoły jazdy na wypinaczach, w izometrycznych ciągłych napięciach, które chodzą pod jeźdźcami w ramach współczesnego dosiadu i wedle tej ramy, to stanowczo możemy stwierdzić, że to wykonanie nie przedstawia już założeń minionych epok i nie oddaje mądrości dawnych mistrzów jeździeckich. Odważę się powiedzieć, że wyższe figury również rzadko prezentują wykonanie zgodne z założeniami. A przykładowo taki stęp hiszpański nie podnosi i nie wzmacnia przodu, wręcz przeciwnie, sprawia, że grzbiet konia się blokuje i zapada, a klatka piersiowa obniża. To sprawia, że HJS choć próbuje być jedną nogą w historii, a jedną w utylitariach potrzeby codziennych pokazów, to zaliczam je jednak do współczesnych stylów pracy z końmi.
Współczesne style jazdy i akademicka sztuka jeździecka mają bardzo niewiele wspólnych mianowników. Większość rzeczy trzeba po prostu poznać i nauczyć się na nowo.
Nie ma możliwości rzetelnej oceny jazdy historycznej bez jej poznania, również kwestie biomechaniki ruchu koni nie mogą zostać uznane za odkryte bez tego fragmentu kultury jeździeckiej. Książki, które do tej pory powstały o biomechanice ruchu koni ogólnie – nie mam na myśli wydawnictw trenerów akademickich, ale dzieła dotyczące powszechnych metod pracy z końmi z ze słowem „biomechanika” w tytule – nie uwzględniają również tej cennej wiedzy.
Słucham i czytam w sieci – z dysonansem, bo czasem z refleksją, a czasem z nadzieją lub ze smutkiem (i już może z mniejszym niż kiedyś bólem i mniejszą potrzebą wzięcia głębokiego wdechu) – mądrych ludzi, którzy mają wiedzę, ale wybiórczą, bo dotarli tylko do jakiegoś punktu. Tak jak w pewnej opowieści mieli powiedzieć czym jest słoń, ale nie mogli go zobaczyć, ale tylko dotknąć pewnych jego części, czego rezultatem było to, że jedni brali słonia za podobnego wężowi (trąba) z inni za skamielinę (kły).
I obserwuję jak rady udzielane w odniesieniu do współczesnych stylów jazy, które w tym rycie pracy faktycznie są dla konia pomocne zupełnie przeczą temu co wiemy, kiedy wchodzimy na teren najbardziej skutecznej formy kinezyterapii.
W szkołach zoofizjoterapii nie naucza się takiej formy kinezyterapii. To niestety, ale na razie pozostaje to w strefie marzeń. Jeśli w ofercie zoofizjoterapeuty pojawia się kinezyterapia, to zazwyczaj obejmuje różne ćwiczenia, które mają być pomocne w aktywizacji jakiś partii mięśniowych, a są mniej obciążające niż regularne użytkowanie konia – jednak niekoniecznie działające na prawidłowy rozwój i ukształtowanie stelaża mięśniowo-powięziowego. Zawsze zatem warto się zainteresować co się kryje pod nazwą „terapia ruchem”.
Tu dobrym przykładem na deficyt informacji z zakresu biomechaniki ruchu niech będzie jakieś pojęcie ludzi o „Stellning and bending”.
Bez jego uwzględnienia nie jesteśmy w stanie koniowi ofiarować możliwości poruszania się w najbardziej optymalnej dla jego kręgosłupa pozycji ciała. Dziś wiedza o tym jest przekazywana właśnie dzięki Academic Art of Riding, gdzie indziej w ogóle nie ma na ten temat informacji.
I jest to jedna z kardynalnych i podstawowych różnic względem dzisiejszych stylów jazdy, które nie uwzględniają też wielu innych kwestii, np. Modern dressage nie potrafi wyjaśnić do czego przede wszystkim służy kawecan.
powszechność kontra zapomniane skarby hippiki
Mamy dwa typy pracy ten pierwszy często nazywany prawidłowym przy uwzględnieniu pewnych prawideł, a jednak okazuje się, że są sposoby, które pełniej i dokładniej uwzględniają zagadnienia końskiej biomechaniki ruchu.
To, że coś funkcjonuje i pozornie działa, czy że zostało usankcjonowane przez człowieka nie znaczy, że jest zdrowe czy prawidłowe. Po prostu pewna wiedza przeszłych pokoleń została przez większość osób związanych z końmi zapomniana i wyszła z powszechnego użycia. Dziś jest pewna grupa ludzi, która te tradycje odtwarza oraz ulepsza. Warto sprawdzić czy zainspiruje to i nas.
Uważam, że czterokopytne anioły obdarzają nas tak wspaniałymi darami, że jest to doskonała okazja odwdzięczenia się im za wszystko co od nich mamy. Oczywiście każdy wybiera swoją własną drogę.
Na pewno są osoby dla których sportowe zmagania to całe ich życie. Jednak należy pamiętać o dwóch sprawach.
Po pierwsze o tym, że konie nie mają wyboru, ale podporządkowują się naszym.
A po drugie, że jazda rekreacyjna jest wydłużeniem treningu sportowego, który dla wielu koni jest po prostu zbyt obciążający. Znani sportowcy i trenerzy wywodzą się z rzeczywistości, która na pierwszym miejscu stawia niestety rywalizację i wyniki, a nie rozwój, w którym zawsze jest czas na doskonalenie się i wzięcie głębokiego oddechu. Przekazują wiedzę jaką znają.
Zatem jeśli nie masz ambicji sportowych, to pytanie jaki jest sens brnięcia w takie wzorce, tylko dlatego, że są znane. Ja w każdym razie zadałam sobie pytanie, czy nie lepiej zagłębić się w cudowne tajemnice przeszłości i z radością je odkrywać?
I wtedy z dnia na dzień pomimo tylu lat doświadczenia, pomimo tego jak wiele osób było pod wrażeniem umiejętności przekazywania przeze mnie wiedzy uczniom w ramach współczesnych stylów, postanowiłam skupić się na jeździe akademickiej.
Choć miałam już tak dużą wiedzę, choć jeździłam podług zasad tak powszechnie dziś nazywanych prawidłowymi dla biomechaniki ruchu koni, to nie mogłam przejść obojętnie obok metod, które z pełną odpowiedzialnością mówię – są dla każdego konia i które dbają o zdrowie każdego z nich.
Zostawiłam sport daleko za sobą. Postanowiłam pomagać koniom przez skuteczną kinezyterapię i terapie manualne i też przekazywać wiedzę uczniom o tym jak swoje konie wspierać, czy rehabilitować samodzielnie.
W ramach treningów oczywiście dalej pomagam rozwijać się uczniom również w ramach współczesnych stylów, jeśli im na tym zależy przemycając klasyczną wiedzę „tu i ówdzie”, ale staram się zainspirować jednak do pracy akademickiej, jeśli ktoś tylko poczuje, że chciałby spróbować.
Tym co wyróżnia jazdę akademicką jest również filozofia, która stawia konia na pierwszym miejscu.
“The dressage is for the horse, not the horse for the dressage.” – „Ujeżdżenie jest dla konia, a nie koń dla ujeżdżenia”.
– Bent Branderup
Academic art of riding
A.D. 2020
(Aanske NA KOLE
W PRAWO)
modern dressage
A.D. 2018
(novellero W NAROŻNIKU W KIERUNKU NA LEWO)
Dlatego celem Academic Art of Riding nie jest jazda konna sama w sobie, ale uzyskanie porozumienia i komunikacja ze skupionym uważnie czytającym sygnały ciała koniem. To specjalny międzygatunkowy kod znaków, który pozwala na realizację programu dzięki któremu uwidacznia się prawdziwe dostojeństwo, siła i piękno wierzchowców.
Nadrzędnym celem jest dobro i zdrowia konia. Dlatego regularna edukacja konia nie zaczyna się wcześniej niż przed ukończeniem ok. 3,5 roku jego życia, a dopiero w wieku 4,5 roku po przygotowaniu motorycznym z ziemi zaczynać można pracę z siodła, ale regularna jazda praktykowana jest dopiero na koniach nie młodszych niż pięcio- i sześcioletnie.
Każde ćwiczenie aż do najbardziej zaawansowanych figur nad ziemią w ramach haute école odbywa się z szacunkiem i uwzględnieniem indywidualnych ograniczeń konia. W procesie edukacji szukamy drogi do tego, aby w jak najlepszy dla niego sposób wytłumaczyć koniowi o co go prosimy. Jednocześnie słuchamy wierzchowca ile w danej chwili jest w stanie wykonać. Tak budujemy zaufanie, dzięki któremu koń czuje się bezpieczny, otwiera się przed nami i opowiada czy wszystko jest w porządku, czy coś go boli, czy jest w dobrej formie.
Najpiękniejszym co można zobaczyć to emocje w oczach konia: wyraz dumy z siebie, kiedy wykonał ćwiczenie, którego go nauczyliśmy, przymrużony spokój i radość w chwili uważnej obecności dwóch dusz.
Nie do opisania jest uczucie kiedy widać, że koń cieszy się z pracy.
Nie do opisania uczucie, kiedy przychodzisz do konia na wolny wybieg, a on wychodzi Ci naprzeciw, a potem ramię w ramię na wolności idzie z Tobą w kierunku miejsca, w którym go czyścisz i ujeżdżalni, na której za każdym razem przeżywasz cudowną przygodę i odczuwasz szczęście ze wspólnej podróży.
Niektóre konie z uśmiechem trzeba przekonywać do powrotu na padok, bo domagają się po prostu więcej wspólnie spędzonego czasu, niektóre odprowadzają Cię wzrokiem, kiedy odchodzisz po zamknięciu za sobą bramki pastwiska.
Dla mnie – tak prywatnie i osobiście – mocno dostrzegalna jest właśnie ta różnica w filozofii i psychologicznym podejściu do procesu treningowego.
W jeździe akademickiej zawsze jest po prostu dążenie do tego, żeby jak najlepiej rozwijać ciało konia, zawsze jest coś do udoskonalenia. Wszystko jest logiczne, wytłumaczalne ma swój cel.
Po 30 latach pracy z końmi wiem, że znalazłam coś co mogę doskonalić przez całe życie i gdzie nie muszę bać się ślepych zaułków. Pamiętam za to, że przez ponad 20 lat uprawiania współczesnego jeździectwa zawsze znalazło się zabłąkane pytanie o cel konkretnej czynności i późniejsza refleksja o całkowitej jej bezsensowności, czy frustracja z powodu braku odpowiedzi ze strony trenera, czy po prostu jakieś poczucie, że czegoś brakuje. Zawsze zdarzył się koń, w którego oczach zgasł blask, a razem z tym brakiem nadziei i radości moja dusza odczuwała ziejącą, rozrywającą pustkę.
Bezwarunkowa miłość do drugiej istoty tylko dlatego, że jest – do takiej przestrzeni zabiera każdy koń, czego niestety próżno szukam u większości przedstawicieli mojego gatunku.
Filozofia AAoR
jazda akademicka jako kontynuatorka tradycji rycerskich i dawne europejskie sztuki walki
Bent Branderup mówi, że sztuka jazdy konnej to ogromna podróż dla ciała i jeszcze większa dla umysłu, że można to postrzegać jako jogę Zachodu. Dokładnie tak ja odbieram to czym dla mnie jest AAoR. Niezwykle rezonuje ze mną takie ujęcie tematu, w związku z doświadczeniami w ramach moich zainteresowań (różnymi formami sztuki) i życiowych pasji (pół życia ćwiczę sztuki walki).
Samodoskonalenie się czerpiące z idei piękna i dobra oraz poszukiwania sensu – jest to serce wszelkich sztuk. Znajdziemy to w dziełach – szczególnie minionych stuleci, w dawnych europejskich sztukach walki, w kodeksie rycerskim – bazującym na czterech cnotach kardynalnych, czy w filozofiach, na których bazują dalekowschodnie sztuk walki. I oczywiście znajdziemy to w Academic Art of Riding, które daje nam narzędzia do stworzenia wspaniałej więzi z koniem oraz budowania zdrowia wierzchowca tak jak paleta kolorów służy malarzowi do stworzenia obrazu.
Założone przez Benta Branderupa Knighthood of Academic Art of Riding ma na celu:
(…) dalszy rozwój kultury jeździeckiej, która ceni zarówno dobro koni z jednej strony, jak i sztukę jazdy konnej jako część ludzkiego dziedzictwa kulturowego z drugiej. Dlatego członkowie Rycerstwa dążą do tego by zrekonstruować starą, częściowo utraconą wiedzę; ocenić starą wiedzę w świetle współczesnych badań; dostosowywać metody postępowania i wychowania koni do współczesnych standardów etycznych. Chcą być dobrymi nauczycielami dla następnego pokolenia ludzi zajmujących się końmi; współpracować w Rycerstwie jako pula mózgów, aby wspierać się nawzajem i podnosić poziom umiejętności i wiedzy.
(Źródło – https://knighthoodoftheacademicartofriding.eu/fundamental-ideas/, tłum. Marta Wacowska)
podczas mojego wyjazdu do danii na staż Academic Art of ridin odwiedzłam zamek frederiksborg
w tle obraz Koronacja Christiana IV na króla Danii
(29 sierpnia 1596).
relaks w trakcie pracy na kawecanie
A.D. 2020
praca na kole na dwóch parach wodzy kawecanowej i bosalowej
A.D. 2021
aANSKE - klacz fryzyjska-jazda na padzie i kawecanie A.D. 2020
Król Chrystian IV – król Danii i Norwegii, książę Holsztynu i Szlezwiku. Najdłużej panujący duński władca (panował 59 lat, 1588-1648) i ważna postać związana z korzeniami hodowli duńskich koni bojowych – Frederiksborgerów oraz Knabstrupperów.
Te cudowne historyczne dzianety doskonałe do treningu akademickiego jeszcze istnieją – w przeciwieństwie do historycznego konia polskiego, który służył husarii – choć również są zagrożone wymarciem.
Koronacja Christiana IV. Obraz Otto Bache z roku 1887
Symbolika koronacyjna: bat – władza wykonawcza, wodza w lewej ręce zastępowała królewskie jabłko, koń symbolizował kraj, którym rządził władca, a umiejętności jeździeckie pokazały jego cechy przywódcze. Na obrazie wierzchowiec wyedukowany do swobodnego powodowania w lekkości jedną ręką (w historycznym uchwycie wodzy).
uniktowe porozumienie z koniem w ramach aaor
Już w traktatach dawnych mistrzów spotykamy wskazówki z dziedziny behawioru, bliskie dzisiejszym najnowszym i najwyższej jakości badaniom nad tym jak zachowuje się układ współczulny konia.
Dziś porozumienie z koniem to nowy modny trend różnych pomysłów na pracę z koniem. Kiedyś koń weryfikował od razu nasze kompetencje w dziedzinie behawioru. Na polu bitwy zawsze jest coś bardziej przerażającego niż człowiek na grzbiecie. Zaufanie i silna więź między dwoma istotami są tutaj fundamentalne.
Koń nie skupiony uważnie na człowieku nie czyta i nie reaguje efektywnie ani na język ciała człowieka z ziemi, ani nie odpowiada w odpowiednim momencie na subtelne jak muśnięcia sygnały i niewidoczne gołym okiem przez balansowania korpusu człowieka.
Kwestie behawioralne, praca nad emocjami własnymi i stawanie się najlepszą wersja siebie są po prostu wpisane w akademicką sztukę jeździecką.
To co jest unikatowe i na prawdę orzeźwiające to również podejście Benta do edukacji swoich podopiecznych.
Jego pragnieniem jest to by dawna wiedza przetrwała w związku z tym po to się rozprzestrzeniała i nie uległa zapomnieniu (np. po jego śmierci) w wyjątkowy sposób uczy. Stara się „wdrukować” w ucznia jak najwięcej wiadomośći, co pozwala na późniejszą samodzielną pracę. Inspiruje adeptów AAoR do własnych badań i sposobów wytłumaczenia koniowi czego od niego oczekujemy. Uwrażliwia na odmienność dróg przyswajania informacji przez różne konie i na to, że podręcznik to tylko obraz do którego dążymy, a szkolenie to przygoda dwóch istot, akceptujących nawzajem jedyną w swoim rodzaju wyjątkowość osobniczą.
czym jest dla mnie
akademicka sztuka jeździecka
Gdybym miała określić czym jest jazda akademicka i jakie dzisiaj daje wartości dla konia oraz dla jeźdźca, to byłoby ich tak dużo, że trzeba by napisać tekst podzielony na rozdziały, a i tak nie wyczerpało by to tematu. Stąd zresztą to blogowe dziełko.
Dla mnie to spuścizna wielkich umysłów ludzkich, czasów, kiedy budowano budowle stojące kilkaset lub nawet kilka tysięcy lat.
Dla mnie to mianownik łączący moje dwie miłości – szermierkę historyczną i konie, bo genezą sięga właśnie do sztuki powodowania koniem w trakcie walki na broń białą.
Dla mnie to ścieżka serca. To sposób na nieustanny rozwój, na utrzymanie koni w zdrowi i na pokonywanie własnych ograniczeń.
Dla mnie to najlepsze co mogę dać koniom, w podzięce za to, że sprawiają, że dzięki nim oddycham pełną piersią.
Więcej treści zajdziesz...
- OFERTA TIONATAMWET
- galeria
- media społecznościowe
Czy trening akademicki jest odpowiedzią na całe zło tego świata i rozwiązaniem na wszystko?
Oczywiście – NIE.
Po pierwsze trzeba wykonywać tę pracę prawidłowo, bo też da się bez zrozumienia tematu poczynić szkody.
Po drugie same technikalia AAoR nie rozwiążą kwestii dobrostanu wpływających na samopoczucie konia takich jak właściwy chów stadny i żywienie, choroby, które leczyć należy lekami lub ziołami, prawidłowego strugania i.t.p.
A po trzecie niektóre problemy i blokady w organizmie jak np. urazy powięzi bez terapii manualnej nie znikną magicznie.
Dobry trening może utrzymać rezultaty takiej terapii – po usunięciu blokady przez specjalistę do pracy z końskim ciałem, czy zatrzymać lub zapobiec postępującemu procesowi patologizacji tkanki.
W życiu zawsze należy stale weryfikować swoją wiedzę, szukać równowagi i mieć otwarty umysł.
Jak dotąd AAoR to najskuteczniejsza forma kinezyterapii z jaką się spotkałam.
Oblicze człowieka
Znam wiele cudownych osób, które trenują w ramach AAoR lub inspirują się akademicką sztuką jeździecką. Rozmowa z nimi przynosi mi radość, otuchę, pozwala mi odkrywać coraz to nowe sensy w tej metodzie pracy, weryfikować moją wiedzę, zwracać uwagę na detale, o których czasem można zapomnieć. Daje mi to nadzieję do tego, że we współczesnym świecie w ludziach jest siła do transformacji, chęć poszerzania świadomości i tworzenia piękniejszej rzeczywistości i środowiska życia.
Dla wielu osób, które pracują w ramach jazdy akademickiej będzie ona miała różne odcienie i pewnie każdy będzie w stanie znaleźć w niej coś swojego. To jest chyba jeden z jej największych uroków. Ponieważ każda istota ludzka i końska jest unikatowa, to każdy edukator konia widzi świat swoimi oczami i musi też znaleźć własny sposób na to, żeby przekazać wiedzę. Myślę więc, że każda osoba dzieląca się swoimi pomysłami w ramach szkolenia AAoR może wnieść wartość dodaną, szczególnie, jeśli w sercu nadrzędne są szacunek do konia i własna rzetelność oraz chęć samodoskonalenia się.
Jednak co jeśli ktoś kogo z założenia obdarzyłeś zaufaniem Cię zawiedzie? Czy ludzie skupieni wokół AAoR to taka cudowna i krystaliczna społeczność i czy znalezienie jakiegokolwiek trenera to nagle recepta na zdrowie dla Twojego konia na Twoje szczęście i współpraca z nieskazitelnym autorytetem?
[Poczytaj o tym w innym artykule na moim blogu.]
podsumowanie wprowadzenia do aaor
Treści zarysowane przeze mnie w tym tekście będę rozbudowywać w kolejnych artykułach na moim blogu. Niniejszy wpis jest takim rozbudowanym wstępem do projektu.
Wprowadzenia są zazwyczaj lakoniczne, ale w niektórych wypadkach myślę, że naprawdę warto poświęcić im więcej miejsca. W tym wypadku zależało mi, by zebrać więcej informacji razem i przedstawić je odbiorcy w ciągu przyczynowo-skutkowym na tle porównawczym już mu znanych metod szkoleniowych. Dzięki takiemu rozwiązaniu na zasadzie kontrastu i wytłumaczenie odmienności rozwiewam wcześniej niejasne i mylnie interpretowane zagadnienia. Mam nadzieję, że dzięki temu czytelnicy również będą wiedzieć do czego dążyć w ramach akademickiej sztuki jazdy konnej.
Wiem też, że jest pewna grupa osób łatwiej przyswajających wiedzę w momencie dysponowania już jakimś pełniejszym obrazem. Solidne podparcie wyjaśniające genezę istotnych niuansów pomaga zrozumieć konieczność wykonywania poszczególnych etapów w trakcie pracy z koniem. Częstokroć w późniejszym okresie nauki tej metody okazją do usłyszenia ciekawostek, które mogłyby nakierować na cel i sens danego ćwiczenia może być dopiero uczestnictwo w szkoleniach z Bentem Branderupem. Chciałam podzielić się ciekawymi treściami, które przez ostatnie lata wyłapywałam podczas klinik w pobocznych dygresjach wielkiego mistrza i twórcy Academic Art of Riding. Świetnym sposobem na zanurzenie się w temat są oczywiście własne badania, do czego zachęcam czy czytanie lub oglądanie (przede wszystkim płatnych) materiałów na platformach trenerów AAoR rozrzuconych w różnych miejscach Internetu – w języku angielskim.
Niewiele treści do tej pory zostało udostępnionych w języku polskim (parę artykułów znajdziecie na stronie polskiego sklepu z kawecanami i linkami do pracy z ziemi, a kilka na powstałej niedawno stronie, na której zamieszczane są tłumaczenia z bloga Bettiny Biolik – na razie jedynej działającej w Polsce licencjonowanej trenerki Benta Branderupa; oba adresy w poleceniach na mojej witrynie TIONATAMWET – na samym dole podstrony „o mnie”).
Proszę dajcie znać w komentarzach jakie tematy chcielibyście, żebym poruszyła w kolejnych wpisach. Może coś z Wami zarezonowało, chętnie o tym usłyszę.
events
Click edit button to change this text. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.
prints
Click edit button to change this text. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.
Czym jest dla mnie akademicka sztuka jeździecka
przenieś się do dawnych czasów historycznego szkolenia koni w tej galerii...
Prawidłowy trening jest ważny jako codzienna rutyna, natomiast wsparciem dla niego są terapie manualne i/lub fizykalne. Te sprawy są niezwykle ważne i tej drugiej nie powinno się wyłączać, ponieważ proces prawidłowej budowy mięśnia odbywa się na tkance rozluźnionej, bez blokad i kontrakcji i poprzez ruch, w którym tkanka znajduje się w prawidłowych fizjologicznie dla niej pozycjach. Tkanka w jakikolwiek sposób zblokowana nie ma pełnej zdolności wykonania ruchu w pełnym zakresie i prawidłowo. Cały organizm jest połączony. Jeśli dochodzi z jakiegoś powodu do zrośnięcia się powięzi, to można treningiem zachować aktualną elastyczność, może trochę uelastycznić, ale nie usunie się zrostów. Żeby powięź funkcjonowała tak jak po urodzeniu, to trzeba mechanicznie tę powięź „rozerwać”, na co jest kilka sposobów i w różnym czasie można to uzyskać. Samo się nie zrobi. Podobnie jak mięśnie głębokie grzbietu też muszą zostać aktywowane, jeżeli kiedyś doszło do ich blokady. I można wymieniać ileś takich jeszcze przykładów, gdzie bez powrotu do statusu quo tkanek podziałasz najlepszym treningiem tylko w ograniczonym zakresie. Do blokad w powięzi może dochodzić z powodu ograniczonego ruchu, mamy różne patologie tkanek, kontuzje, kompensacje, czy też asymetryczny rozwój ciała. Wiele przykładów jeszcze można wymieniać i też wiele już pod dyskusją przytoczono. Ja dodam, że nawet w czasie porodu źrebak może doznać kontuzji, która zaważy na całym jego życiu. Nawet to w jakie wartości jest bogata trawa, czy jakie jest podłoże również wpływa na ukształtowanie kopyta młodego konia, a to wpływa na jego postawę i jej wady. Złe podłoże na padoku grozi kontuzjami, ale konie wolno wybiegowe poprzez możliwość ruchu i tak pozostają w lepszej kondycji niż konie zamykane na noc w boksach. Ograniczony przez dużą część doby ruch lub stres związany z zamknięciem w boksie może prowadzić do zwyrodnień w ciele, na przykład do kissing spine. Jeśli koń jest nerwowy i wygląda sporą ilość czasu przez boks, który jest tak skonstruowany, że koń podrywa głowę wysoko, problem w ciele, szczególnie w grzbiecie – murowany. Ja konia odrabiałam 3 miesiące po tym jak na kilka tygodni musiał wracać na noc do boksu, ponieważ to był warunek podawania leków w stajni, w której normalnie przebywa 24/h ze stadem na padoku ze stałym dostępem do siana. My ludzie też nabywamy przez brak świadomości poruszania się lub rodzimy się z różnymi wadami postawy, nad którymi pracujemy, bo diagnozują je specjaliści, jeśli konie są udomowione, to taką diagnozę dostaną, jeśli są dzikie to nie. W naturze wąska grupa koni przede wszystkim ogierów porusza się w na prawdę prawidłowej biomechanice ruchu, jednak ponieważ konie dziko żyjące nie muszą chodzić pod jeźdźcami, to nie muszą się też zmagać z problemami, które mogą im zafundować ubodzy w wiedzę jeźdźcy.
Z czego zatem wynika taka skuteczność? Z założeń i celów treningowych, a także z genezy i etymologii stylów. I tu najłatwiej wyjaśnić to porównując współczesne ujeżdżenie z akademickimea
